Trener Łuczywek przed meczem z Lechem Poznań
Już w niedzielę, 20 sierpnia, na Tarczyński Arenie Wrocław piłkarze Śląska podejmą jednego z faworytów rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, zespół Lecha Poznań. Na przedmeczowej konferencji prasowej na pytania dziennikarzy odpowiedział II trener WKS-u, Tomasz Łuczywek.
Tomasz Łuczywek: Jestem w stałym kontakcie z trenerem Magierą. W dniu dzisiejszym wezwały go sprawy osobiste. Jutro mamy jeszcze zajęcia, w niedzielę mecz. Trochę czasu do tego meczu jest i trener Magiera powiedział, że będzie obecny. Tak że spokojnie. To tylko chwilowa nieobecność.
Jeżeli chodzi o sytuację kadrową, to wydaje się, że ona się – kolokwialnie mówiąc – prostuje u nas w drużynie. Wszystkich zawodników mamy do dyspozycji. Jutro też gra swój mecz druga drużyna Śląska, tak więc jesteśmy przed decyzjami kto w tym meczu drugiej drużyny wystąpi. A jeżeli chodzi o nasz skład personalny, to wszyscy są do dyspozycji. Tak, jak powtarza trener Magiera – są zawodnicy, którzy muszą w większym wymiarze czasowym jeszcze popracować, żeby być w optymalnej dyspozycji. Ale na tę chwilę wszyscy są zdrowi i pracują z zespołem.
Jesteśmy dwa dni przed meczem z Lechem Poznań, nie chciałbym wracać tutaj do meczu drugiej drużyny. Tym niemniej, każdy z zawodników, którzy otrzymują powołanie do występów w drugim Śląsku, jest zobligowany do pokazywania swoich umiejętności. Najwyższych. To jest jego kariera, jego życie. My obok tych meczów nie przechodzimy obojętnie. Wiemy, co się wydarzyło na meczu i jak ten mecz wyglądał. Zawodnicy, którzy są w drugim zespole, a na co dzień znajdują się w kadrze pierwszego, powinni robić różnicę. Powinno być to widoczne dla Was i dla nas, że on jest zły na sytuację, w której się znalazł. Ale postawą na boisku chce udowodnić, że należy mu się miejsce w pierwszym zespole.
Zdajemy sobie sprawę, że dyskusja na temat bramkarzy rozgorzała. Sytuacja jest jaka jest. W trzech meczach zagrało dwóch bramkarzy i czwarty ekstraklasowy mecz przed nami. Na tę chwilę nie ma decyzji kto wystąpi w bramce i mówię to z pełnym przekonaniem. Obaj pracują w tym tygodniu tak, jak pracowali przed poprzednimi meczami. Na dzisiaj obaj mają być gotowi i myślę, że trener Magiera też ma w głowie jakiś pomysł. Ale nie zdradza go na tę chwilę. Ale obaj – i Rafał, i Kacper – mają być gotowi i uchronić drużynę przed utratą bramki.
Nie mam takich informacji, kto mógłby opuścić szeregi Śląska Wrocław. Na dzisiaj powinniśmy opierać się na tych zawodnikach, których mamy. To, że ktoś jeszcze w najbliższym czasie opuści Śląsk Wrocław, to na pewno dla jego dobra. Dla dobra zawodnika, który nie będzie miał szans grania w podstawowej drużynie, a może jest za dobry na trzecioligowe rezerwy. Myślę, że zawodnik, który otrzyma taką informację, powinien ją uszanować i udowodnić, że miejsce w I lidze będzie dla niego zbyt małym podwórkiem. Żeby jak najszybciej wrócił do ekstraklasowej drużyny.
Jedyne, co mogę powiedzieć, to żal, że polski zespół odpada z europejskich pucharów. Mocno liczymy na drużyny grające w europejskich pucharach. Że ten ranking nasz europejski będzie szedł do góry. Lech wykonał kapitalną robotę w poprzednim sezonie. Dzisiaj do odpadnięcia Lecha mogę się odnieść tylko w taki sposób. My szykujemy się na mecz z Lechem, pracując we Wrocławiu i dla dobra Śląska Wrocław. To jest dla nas najważniejsze.
Nie jestem teraz w stanie wczuć się w rolę zawodników Lecha Poznań po odpadnięciu. Mogę tylko powiedzieć, czego spodziewamy się w niedzielnym meczu. A spodziewamy się na pewno drużyny, która będzie chciała jak najszybciej zmazać plamę po niedzielnej porażce. Spodziewamy się drużyny zdeterminowanej. Która jest w czubie tabeli i zawsze jest groźna na ekstraklasowym podwórku. Nie będzie to dla nas prostszy mecz, a wręcz wydaje mi się, że nawet trudniejszy po tym, co wczoraj wydarzyło się w Trnavie.
Konrad Poprawa w dalszym ciągu jest do dyspozycji sztabu lekarskiego. Nie trenuje z nami. Patryk Janasik jest brany pod uwagę na mecz z Lechem Poznań.
Kenneth Zohore, Burak Ince i Cameron Borthwick-Jackson pracują i z zespołem, i indywidualnie. Cała trójka pracuje dwutorowo. Na pewno jesteśmy bliżej zobaczenia ich na boiskach PKO BP Ekstraklasy niż dalej. Cała trójka pali się do tego, żeby być w drużynie i być w składzie na mecz z Lechem Poznań. Jedyne co nas ogranicza w przypadku Kennetha Zohore, to decyzja lekarska, czy wejście na tak wysoką intensywność, jaka czeka czeka nas w niedzielnym meczu, nie doprowadzi nas do kolejnego urazu. To jest jedyne ograniczenie, które będzie nas blokować. Jesteśmy jeszcze przed decyzją lekarską. Cała trójka trenuje z nami plus dodatkowo. Tak więc oni robią podwójną pracę, aby być gotowym fizycznie i mięśniowo. Aby uniknąć urazów na kolejne tygodnie. Cameron i Burak mają zgodę, trenują z nami na pełnych obciążeniach i tutaj nie ma zagrożenia.
Sześć bramek straconych w trzech meczach Ekstraklasy to jest za dużo. Średnia dwie bramki na mecz. To każdy z nas analizuje. Wiem, że to już powszechne słowa – bramki są analizowane. To jest nasz chleb powszedni w pracy. Ale każdy z nas musi też odpowiedzieć sobie na pytanie: jak te bramki padły i jak je straciliśmy. Tak, jak sztab szkoleniowy bierze odpowiedzialność, tak samo zawodnicy na boisku też biorą odpowiedzialność za to, co się dzieje. Oczywiście wiemy, że to jest za dużo, nie chcemy tego. Jeżeli chodzi o roszady, to wszystko jest możliwe. Każdy z zawodników musi być gotowy na mecz z Lechem Poznań. Co do decyzji dotyczących personalnego zestawienia linii obrony, to jeszcze jej nie ma. Znamy zagrożenia, które wynikają ze strat bramek. Punktów się nie robi. Chcemy to zmienić. Oczywiście, wpływa na to wiele czynników. Chcemy ograniczyć przypadek, żeby nie tracić tylu bramek, ile straciliśmy do tej pory.
Obserwując to, co się dzieje na treningach, mogę opisać Kennetha Zohore i go scharakteryzować. Jest to bardzo silny zawodnik, bardzo silny na nogach, ma bardzo dobre uderzenie głową. Jest to strzelec. Jeżeli będzie miał sytuację, to ją wykorzysta i strzeli. Strzelca bardzo ciężko znaleźć, jeżeli chodzi o rynek europejski. To są piłkarze, którzy bardzo dużo kosztują. Wiadomo, że nasza Ekstraklasa jest specyficzna. Tutaj nie każdy się odnajduje. My wierzymy w Kennetha i wierzymy w to, że jeżeli wejdzie to będzie chciał pomóc zespołowi. Wykorzysta swoje walory, bo on je ma.
Peter Pokorný pracuje z nami tak, jak pozostali zawodnicy. Już bez jakichś dodatkowych rzeczy, pracuje z zespołem na sto procent. Jest brany pod uwagę, jeżeli chodzi o mecz z Lechem Poznań. Peter jest po urazie, po rehabilitacji, ale – jeżeli chodzi o parametry zdrowotne – to on jest w stu procentach zdrowy i gotowy. Ma zgodę na pełny trening z nami, więc tak, jest brany pod uwagę na mecz z Lechem Poznań.
Mamy za dużo bramek straconych, mamy za mało punktów. Mogliśmy mieć więcej i powinniśmy mieć więcej. Na dzisiaj jest jeden punkt i to jest zdecydowanie za mało. Optymizm trzeba budować na tym, co drużyna prezentowała w pierwszych częściach meczów. Na dominacji w meczu z Zagłębiem czy 30-40 minutach ze Stalą Mielec. Mocno pracujemy nad tym, żeby nie mieć tej “dziury”. Bo w dwóch meczach spotkaliśmy się z taką “dziurą”, która doprowadziła do straty dwóch bramek. Tak było z Zagłębiem i tak było w Mielcu. Nad tym mocno pracujemy. Jeżeli chodzi o nasz sposób gry, to on się nie zmieni. Razem z trenerem Magierą i sztabem chcemy dominować nad przeciwnikiem. Chcemy grać ofensywnie. Nie okopiemy się, nie będziemy bronić i nie będziemy murować bramki. Mecz ma cztery fazy gry i w każdej fazie chcemy być skuteczni. Jeżeli chodzi o atak, wygląda to nieźle. Jeżeli chodzi o obronę, straciliśmy sześć bramek. To jest za dużo.
Na pewno nie ma jednowymiarowej diagnozy, żeby stwierdzić, że coś nie gra. To kwestia pewnie wielu czynników, które się nałożyły na siebie. Ale to jest sport. W sporcie się dzieją różne rzeczy, na które trzeba reagować. Czasami tylko na meczu, czasami w procesie treningowym. Kwestia też trochę mentalu i wiary w to, że nawet po straconej bramce jesteśmy w stanie odwrócić losy meczu. To jest coś, nad czym pracujemy. Nie ma jednowymiarowej diagnozy.
Przed meczem ze Stalą Mielec wypadł nam Patryk Janasik. Dennis zagrał na wahadle, to nie była lewa obrona. Graliśmy piątką w linii obrony. Wiemy, jakie atuty ma Dennis. Wiemy, nad czym on musi pracować, jeżeli chodzi o jego progres. Wiemy, czego spodziewać się w ataku i w obronie. Chcemy jego atuty uwypuklić i schować jego deficyty. Liczyliśmy na bardzo ofensywną grę w Mielcu. Nie wyszło, przegraliśmy mecz, zrobiliśmy wewnętrzną analizę. Dzisiaj jesteśmy dwa dni przed meczem z Lechem Poznań i wnioski na pewno wyciągniemy.
źródło: slaskwroclaw.pl