Niedosyt w Łodzi
WKS wciąż pozostaje bez ligowego zwycięstwa. W wyjazdowym starciu z Widzewem było wszystko: Interwencje bramkarzy, kapitalne akcje skrzydłowych, czerwona kartka, ale zabrakło najważniejszego, czyli goli.
Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Już w 14 sekundzie, po dalekim podaniu i bloku defensorów Śląska, otrzymali rzut rożny. Na szczęście WKS-u Petr Schwarz skutecznie oddalił zagrożenie we własnym polu karnym po dośrodkowaniu. Chwilę później pierwsze groźne uderzenie oddali gospodarze. Widać było, że Widzew od pierwszych minut chciał wyraźnie zaznaczyć swoją obecność na murawie.
W 10 minucie pierwszy raz do głosu doszedł Śląsk. Dobre podanie na dobieg do Musiolika mogło wyprowadzić naszego napastnika na pozycję 1 na 1 z Rafałem Gikiewiczem. Niestety, Sebastian nie najlepiej poradził sobie z opadającą futbolówką i skończyło się tylko rzutem rożnym do WKS-u. Po rozegraniu tego stałego fragmentu gry padało kilka dośrodkowań w pole karne Widzewa, ale nie udało się oddać uderzenia na bramkę gospodarzy.
Świetną okazję na otworzenie wyniku miał Sebastian Musiolik w 21. minucie! Wszystko zaczęło się od indywidualnej akcji Buraka Ince, który najpierw minął rywala, a później wypatrzył napastnika WKS-u i zagrał do niego. Podanie było jednak niecelne, ale koszmarnie pomylił się Kastrati i sprezentował futbolówkę Musiolikowi w polu karnym. Musiał on jednak uderzyć instynktownie i tylko dobre ustawienie Rafała Gikiewicza zapobiegło utracie gola przez gospodarzy. Do tej pory była to najlepsza okazja Śląska w tym spotkaniu.
Minął kwadrans, zanim przyszło nam zobaczyć kolejny groźny atak po stronie WKS-u. Tommaso Guercio dobrze czuł się dziś na lewej stronie w swoich ofensywnych wyjściach i udowodnił to w akcji, kiedy minął Kastratiego i następnie bardzo dobrze dograł do Marcina Cebuli znajdującego się w polu karnym. Piłka zagubiła się jednak pomocnikowi Śląska pod nogami i nie udało się oddać z tej sytuacji uderzenia na bramkę.
Nie była to porywająca pierwsza połowa. Dużo strat, niedokładności i mało konkretów po obu stronach. Jeśli którakolwiek z drużyn chciałaby się pokusić o zwycięstwo w drugich 45 minutach, potrzeba było zdecydowanie postarać się zdecydowanie bardziej.
Petr Schwarz jako pierwszy oddał celny strzał w drugiej połowie meczu. W 50. Minucie spotkania WKS wyprowadził groźny kontratak. Burak Ince znajdując się już przed polem karnym Widzewa, zostawił piłkę nabiegającemu Schwarzowi. Czech uderzył mocno, celnie, ale dobrą interwencją popisał się Rafał Gikiewicz. Dobrze Śląsk wszedł w drugą część tego spotkania.
Od tamtej pory nastąpiło oblężenie bramki Widzewa. Raz za razem piłkarze WKS-u dochodzili do groźnych sytuacji. Dwukrotnie próbował Marcin Cebula, raz po rzucie rożnym dogodną sytuację miał Yehor Matsenko… Za każdym razem pech bądź dobra postawa bramkarza rywali zapobiegały utracie bramki przez gospodarzy.
W 64. minucie meczu Samuel Kozlovsky bezpardonowo wszedł wyprostowaną nogą w Buraka Ince. Sędzia Karol Arys nie wahał się ani chwili i pokazał czerwoną kartkę Słowakowi. Widzew przez prawie pół godziny musiał radzić sobie w dziesiątkę.
Trójkolorowi niezmiennie prowadzili grę i mieli optyczną przewagę. Brakowało jednak konkretów. Po mocnym początku drugiej połowy w wykonaniu Śląska, gra stała się później mniej dynamiczna. Nie tego oczekiwali pewnie kibice, skoro ich drużyna grała w przewadze jednego zawodnika. Na domiar złego coraz mocniej do głosu dochodził Widzew.
W 84. minucie na murawie pojawił się Jakub Jezierski. Młodzieżowiec Śląska dosłownie sekundy po wejściu wypracował sobie dobrą okazję na strzał po tym jak świetnie dryblingiem zgubił obrońcę Widzewa. Jego próba była jednak nieidealna, później próbował dobijać Ortiz, ale mocno niecelnie.
Śląsk robił wszystko, aby padła bramka, ale niestety. Dziś najwyraźniej nie było pisane drużynie Jacka Magiery, aby zdobyć w tym meczu gola. WKS zagrał dobre spotkanie. Był groźny w ofensywie i skuteczny w defensywnie. Niestety, zabrakło skuteczności i spotkanie kończymy podziałem punktów i z poczuciem ogromnego niedosytu.
4. kolejka PKO BP Ekstraklasy:
Widzew Łódź – Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)
Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Fernandez, Kozlovsky, Alvarez (Sechu 89’), Hanousek, Łukowski (Kerk 63’), Sypek (Gong 63’), Klimek (Cybulski 63’), Rondić (Silva 67’)
Śląsk: Leszczyński – Guercio, Petkov, Petrov, Matsenko (Żukowski 84’), Pokorny, Schwarz, Cebula (Jezierski 84’), Ince (Samiec-Talar 66’), Nahuel (Ortiz 66’), Musiolik
Żółte kartki: Ortiz (Śląsk)
Czerwone kartki: Kozlovsky (Widzew)
Sędziował: Karol Arys (Szczecin)