fbpx

Wrocławianie przegrali na wyjeździe z Jagiellonią i nie wykorzystali szansy awansu w tabeli

Niestety, w zakończonym spotkaniu 26. kolejki PKO Ekstraklasy Jagiellonia Białystok pokonała Śląsk Wrocław 1:0. Nie brakowało ani walki, ani kontrowersji.

Dobry początek

Początek meczu należał do gości. Śląsk dobrze wszedł w mecz. Piłkarze Lavicki atakowali znacznie częściej od gospodarzy. W 7.minucie z piłką ruszył Przemysław Płacheta, jego wrzutka z lewej strony napędziła stracha defensorom Jagiellonii, niestety Exposito nie zdołał dojść do piłki i futbolówka wylądowała w rękach Węglarza. Wojskowi mieli kilka okazji z rzutów rożnych, jednak za każdym razem obrona gospodarzy radziła sobie z zagrożeniem.

Przebudzenie

Około 20. minuty obudzili się gospodarze. Po faulu na Przemysławie Mystkowskim nadarzyła się sytuacja z rzutu wolnego. Do piłki podszedł Puljić, na szczęście dla Śląska, jego strzał trafił w mur. Jagiellonia nacierała dalej. Po świetnym wyjściu spod pressingu, świetne crosowe podanie otrzymał Romańczuk, który zagrał piłkę w polu karnym do Puljicia, ale Chorwat drugi raz nie wykorzystał swojej sytuacji i uderzył nad bramką.

Ekipa gospodarzy zdecydowanie przejęła inicjatywę. W drużynie Jagiellonii błyszczeli Romańczuk, Pjuliić, czy Makuszewski. Po świetnym podaniu Romańczuka do kolejnej szansy doszedł Pjuljić. Chorwacki napastnik stanął sam na sam z Putnockim, kolejny raz jednak nie zdołał pokonać słowackiego bramkarza. Na szczęście dla gości, gracz Jagi i tak znajdował się na pozycji spalonej.

Dużo walki, mało strzałów…

W pierwszej połowie mecz nie obfitował w sytuacje bramkowe, ale nie brakowało mu tempa. Piłkarze obu drużyn nie odpuszczali i nie cofali nóg. Oprócz kilku szans, w Białymstoku obu ekipom brakowało pomysłu na wykreowanie sobie szansy na zdobycie gola. Żadna z drużyn nie zdołała oddać celnego strzału. Śląsk dobrze wyglądał w środku pola. Na początku zdoła zdominować mecz, ale to nie wystarczyło na uzyskanie korzystnego wyniku. Pierwsza odsłona gry stała pod znakiem walki i wielu fauli po każdej ze stron.

Kolejne kontuzje

Na drugą połowę Wrocławianie wyszli bez kontuzjowanego Puerto. W jego miejsce pojawił się Piotr Celeban. Niestety, mecz nie układał się dobrze dla ekipy Śląska. Już w 50. minucie Vitezsław Lavicka musiał przeprowadzić drugą wymuszoną zmianę, wówczas kontuzjowanego Michała Chrapka zastąpił Filip Marković. Wojskowi stworzyli kilka ciekawych akcji. Przewrotką uderzał Robert Pich, jego strzał minimalnie minął bramkę rywali. Biorąc pod uwagę, że mecz się rozkręcał, brak dwóch zmian mógł być dużym problemem szkoleniowca Trójkolorowych.

Przełamanie

W 54. sędzia Piotr Lasek podyktował kontrowersyjnego karnego dla drużyny Jagiellonii. Mimo weryfikacji VAR arbiter spotkania wskazał na jedenasty metr, co bardzo zdziwiło obserwatorów tego spotkania. Do piłki podszedł Pospisil. Czech spokojnie wykonał swoją robotę i ulokował piłkę w siatce Śląska. Po całkiem dobrym początku drugiej połowy wrocławianie niespodziewanie stracili bramkę i musieli reagować.

Odrobić straty…

Wrocławianie próbowali dojść do głosu, ale Jaga nie pozwalała na dopuszczenie do groźnych sytuacji pod swoją bramką. W 60. minucie do rzutu wolnego podszedł kapitan gości Krzysztof Mączyński. Ostra centra rozgrywającego Wojskowych przecięła pole karne gospodarzy, jednak Tamas minimalnie minął się z piłką, a ta opuściła plac gry.

Śląsk starał się atakować, ale piłkarzom z Wrocławia brakowało pomysłu na zneutralizowanie defensywy białostoczan. Obraz meczu przypominał pierwszą połowę. Gra toczyła się bardziej w środku pola, a piłkarze co chwilę łapali żółte kartki. Najpierw kartonik obejrzał Ariel Borysiuk, następnie kilka minut później upomniany został Przemysław Mystkowski.

W 71. minucie do głosu nareszcie doszli Wojskowi. Musonda zagrał w pole karne, gdzie ustawiony był Exposito. Hiszpan świetnie przedryblował kilku rywali i oddał bardzo ładny strzał, który niestety trafił w słupek. Piłka spadła w pole karne, grze dobiegł do niej Płacheta. Młodzieżowy gracz Śląska dwa razy próbował dobić strzał Exposito, niestety to Węglarz wyszedł na swoje. Zdecydowanie najlepsza sytuacja Śląska w tym meczu.

Bitwa w Białymstoku

Tego meczu nie zaliczymy do udanych. Śląsk na wyjeździe nie imponuje i to potwierdziło się i tym razem. Trzeba dodać, że Wojskowi mieli dużo pecha. Według nas niesłusznie podyktowany rzut karny, do tego wymuszone zmiany, które już na początku drugiej połowy mocno ograniczyły możliwości wrocławian, spowodowały, że ekipie z Dolnego Śląska ciężko było odwrócić losy tego spotkania.

Drużyna Lavicki zostawiła na boisko dużo serca, piłkarze stoczyli wiele pojedynków, w których było słychać trzask kości. Niestety z Białegostoku wracamy bez punktów, za to z kontuzjami i poobijanymi łydkami.

Śląsk: Putnocky – Musonda, Puerto (46′ P.Celeban), Támás(56’Żółta kartka), Cotugno – Łabojko, Mączyński – Pich (77′ F.Raicević), Chrapek (50′ F.Marković), Płacheta – Exposito

Jagiellonia: 96. Damian Węglarz – 2. Andrej Kadlec, 17. Ivan Runje, 25. Bogdan Tiru, 15. Zoran Arsenić, 9. Maciej Makuszewski(’67 T.Prikryl), 6. Taras Romanczuk (k.), 8. Ariel Borysiuk(66’Żółta kartka), 26. Martin Pospisil, 16. Przemysław Mystkowski(70′ Żółta kartka)(’81 B.Wdowik), 21. Jakov Puljić(’76 J.Imaz).

Bramki: 56′ M. Pospisil (Rzut karny),
Frekwencja: 7543 widzów,
Sędzia: Piotr Lasek