Wojskowi z jednym zwycięstwem w Lidze Mistrzów
W ostatniej serii gier koszykarskiej Ligi Mistrzów WKS Śląsk Wrocław przegrał we własnej hali z Rytasem Wilno 88:98. Tym spotkaniem zakończył przygodę w rozgrywkach międzynarodowych w sezonie 2024/2025.
Pierwsze dwie minuty meczu mogły wskazywać, że obejrzymy jednostronny pojedynek. Litwini rozpoczęli od serii 10:0, wtedy to o czas poprosił trener Aleksandar Joncevski. Wtedy to Trójkolorowi wzięli się za odrabianie strat. Premierowe punkty zdobył Daniel Gołębiowski, a chwile później celnym lay upem popisał się Marcel Ponitka. Od tamtego momentu resztę kwarty można podsumować jednym słowem: dwanaście – tyle punktów przewagi mistrz kraju utrzymywał aż do syreny – a wraz z nią celną trójką popisał się Błażej Kulikowski i po dziesięciu minutach widniał wynik 29:17 dla gości.
Po powrocie na parkiet WKS zaczął wracać do tego starcia już w pierwszej minucie za sprawą kapitana Śląska. Szybko jednak goście zdołali powiększyć prowadzenie aż do 15 oczek różnicy. Wtedy to worek z celnymi trafieniami zza łuku rozwiązał się dla 18-krotnych mistrzów Polski. Najpierw Emmanuel Nzekwesi z naprzeciw kosza, a następnie kolejno: Angel Nunez i Marcel Ponitka dwukrotnie. Dodatkowo bardzo dobrze Holender współpracował z Jeremim Senglinem, który dołożył także swoje punkty. Rywale odpowiedzieli tylko jedną trójką i zdobyczami spod kosza, co sprawiło, że na tablicy było tylko +7 dla gości – 51:44.
Po przerwie, w której oglądaliśmy między innymi występ mistrza Świata w koszykarskim freestyle’u, a także członka legendarnej grupy Harlem Globetrotters – Pawła Kidonia, wilnianie ponownie wykorzystali błędy wrocławian i na ich konto wpadały kolejne zdobycze. Wtedy to jednak dwukrotnie zawodnicy z Dolnego Śląska zanotowali akcję 2+1, co pozwoliło zmniejszyć stratę do zaledwie sześciu punktów. Mimo to po kolejnych 10 minutach widzieliśmy podobny rezultat, co w pierwszej kwarcie – tym razem 75:63.
Warto też dodać, że atmosfera na trybunach Hali Orbita mogła się podobać – do Wrocławia przyjechała spora rzesza kibiców z Wilna, którasiedząc na przeciwko klubu kibica Śląska walczyła z naszą “sektorówką” w jak najgłośniejszym dopingu swojej drużyny. Obie ekipy, noszone okrzykami swoich fanów wymieniały się trafionymi rzutami. W połowie ostatniej odsłony mecz był jeszcze otwarty – wrocławianie tracili tylko 10 punktów. Ostatni zryw miał miejsce na dwie minuty przed końcem, kiedy to indywidualnymi akcjami popisał się Kenan Blackshear, a Jeremy Senglin trafił trójkę z odskoku. Niestety nie udało się utrzymać koncentracji i niepotrzebne faule oraz straty sprawiły, że Rytas utrzymał wcześniej wspomniane prowadzenie i zwyciężył 98:88.
Najlepszymi wśród Trójkolorowych byli Jeremy Senglin (19 pkt., 2 zb., 8 as.), a także Emmanuel Nzekwesi (19 pkt., 3zb., 2 blk.) i Angel Nunez (14 pkt., 5 zb., 4 blk.). Wśród Litwinów wyróżniali się Steven Enoch (17 pkt., 6 zb.), Azuolas Tubelis (16 pkt., 8 zb.) oraz RJ Cole (13 pkt., 3 zb., 9 as.). Najbliższe spotkanie wrocławianie zagrają 22 grudnia, gdzie na wyjeździe zmierzą się z Tasomix Rosiek Stalą Ostrów Wielkopolski.