Śląsk z punktem w meczu z Rakowem
Bezbramkowym remisem zakończyło się starcie 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Rakowem Częstochowa. Zespoły stworzyły ciekawe widowisko, ale zagrały też bardzo dobrze w defensywie i tym razem kibice nie obejrzeli prawidłowo zdobytych goli na Tarczyński Arenie.
Starcie z Rakowem Częstochowa było dla Śląska Wrocław kolejną częścią październikowego maratonu spotkań. Po wygranej ze Stalą Mielec wrocławianie przystępowali do sobotniego meczu w lepszych nastrojach, mając na koncie pierwsze zwycięstwo w PKO BP Ekstraklasie.
Mistrzowie Polski z sezonu 2022/2023 mieli jeszcze więcej powodów do radości. Pod wodzą Marka Papszuna częstochowianie znów przypominają maszynę i notują wygrane w ostatnich starciach. Przed starem 13. kolejki zajmowali drugie miejsce w tabeli i tracili zaledwie dwa oczka do liderującego Lecha Poznań.
Z uwagi na uraz, Jacek Magiera był zmuszony do zmiany w wyjściowej jedenastce. W pierwszym składzie na starcie z Rakowem po raz pierwszy pojawił się Sylvester Jasper. Zmienił on kontuzjowanego Tudora Balutę. Dodatkowo w kadrze meczowej mieliśmy dwóch debiutantów. Na ławce rezerwowych zasiedli Adam Basse oraz Yehor Sharabura.
Początek spotkania był dość wyrównany. W otwierających minutach częściej przy piłce byli gospodarze, ale pierwsi okazję do strzelenia gola mieli częstochowianie. W 5. minucie z rzutu wolnego z lewej strony boiska bardzo groźnie uderzył Ivi Lopez. Rafał Leszczyński zdołał wybić piłkę na rzut rożny.
Wrocławianie odpowiedzieli sześć minut później. Tym razem to Wojskowi wykonywali stały fragment gry. Petr Schwarz dorzucił piłkę na rosłych obrońców, Aleks Petkov trącił piłkę, ale defensorzy Rakowa zdołali ją zablokować. Po chwili Śląsk doszedł do kolejnej sytuacji. Po składnej akcji na strzał zza pola karnego zdecydował się Schwarz. Świetne uderzenie trafiło jednak w słupek.
W 18. minucie zespół Marka Papszuna próbował przechytrzyć gospodarzy zagraniem z pominięciem drugiej linii. Zoran Arsenić rzucił dobrą piłkę na Michaela Ameyawa. Reprezentant Polski doszedł do strzału, ale kopnął wysoko ponad poprzeczką. Zagrożenie pod bramką Kacpra Trelowskiego stworzył z kolei Tommaso Guercio. Wahadłowy Śląska zagrał kąśliwą piłkę w szesnastkę w 27. minucie i sprawił spore problemy golkiperowi. Ostatecznie zdołał on skierować futbolówkę na korner.
Następny fragment gry był lepszy dla Rakowa. Częstochowianie wyraźnie zaatakowali i stwarzali sobie sytuacje. Najpierw w poprzeczkę uderzył Milan Rundić, a po chwili futbolówkę przed szesnastką zgarnął Jean Carlos. Strzał zawodnika przyjezdnych skutecznie został zablokowany przez obrońców Śląska. Najbliżej gola Raków był jednak w 33. minucie. Wtedy goście wyszli z groźną kontrą. Adriano Amorim dograł świetną piłkę do Iviego Lopeza, a ten uderzył głową. Fantastyczną paradą popisał się jednak Rafał Leszczyński, który uratował WKS przed stratą bramki.
Zespół Jacka Magiery z kolei bardzo blisko trafienia był tuż przed końcem pierwszej połowy. W 42. minucie bardzo dobrą centrą popisał się Peter Pokorny. Aleks Petkov zgrał piłkę do Sebastiana Musiolika, a ten spróbował uderzenia głową, ale chybił. Niedługo później Szymon Marciniak zaprosił zawodników do szatni na przerwę. Po dobrych i wyrównanych 45 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 0:0.
Szkoleniowiec gości postanowił szybko zareagować i w przerwie dokonał dwóch korekt w składzie. Na boisku zameldowali się Peter Barath oraz Jonatan Brunes, którzy zmienili odpowiednio Vladyslava Kochergina oraz Iviego Lopeza. Na zmiany nie zdecydował się natomiast Jacek Magiera.
Szybciej do głosu w drugiej połowie doszli piłkarze Rakowa. W pole karne z piłką groźnie wszedł Adriano Amorim. Brazylijczyk składał się do strzału, ale moment na przerwanie jego akcji dobrze wykorzystał Aleks Petkov. W 52. minucie z kolei przed świetną szansą stanęli wrocławianie. Tommaso Guercio ładnie zagrał w pole karne, a piłkę zebrał Aleksander Paluszek. Stoper WKS-u uderzył jednak niecelnie i kibice wciąż czekali na pierwszego gola.
W następnych minutach odważniej do ataków ruszyli gospodarze. Śląsk starał się tworzyć sytuacje i grać na połowie częstochowian. Całkiem dobrą szansę Wojskowi mieli w 60. minucie. Peter Pokorny zacentrował, a po uderzeniu Tommaso Guercio piłkę złapał Kacper Trelowski. Po chwili kolejne groźne dośrodkowanie zaprezentował Mateusz Żukowski. Niewiele brakło, a futbolówkę sięgnąłby Sebastian Musiolik.
Im bliżej było końca spotkania, tym Raków częściej decydował się na strzały z dystansu. Groźnie zrobiło się w 68. minucie. Fran Tudor poprowadził akcję i wypatrzył Adriano Amorima. Brazylijczyk spróbował strzału, ale strzelił nieco ponad poprzeczką. Dwie minuty później przyjezdni już cieszyli się bramki. Piłkę w pole karne zagrał Fran Tudor. W szesnastce zrobiło się ogromne zamieszanie. Ostatecznie futbolówka trafiła do Jonatana Brunesa, a ten zdołał ją wepchnąć do bramki Śląska. Po długiej analizie VAR Szymon Marciniak uznał jednak, że gol został zdobyty nieprawidłowo przez rękę Patryka Makucha.
Po tym zdarzeniu gra ponownie się wyrównała. Przeważała walka o środek pola, choć częściej przy piłce utrzymywali się zawodnicy przyjezdnych. W końcówce Jacek Magiera zdecydował się na zmiany. Szansę debiutu otrzymał zarówno Adam Basse, jak i Yehor Sharabura.
Ostatnie minuty pojedynku przyniosły więcej gry pod polem karnym WKS-u. Raków próbował tworzyć sytuacje, ale defensywa ekipy w zielonych koszulkach była bardzo szczelna. Groźnie zrobiło się jedynie w 92. minucie. Wtedy z szesnastki huknął Jonatan Brunes, ale było to uderzenie niecelne. Cztery minuty później Szymon Marciniak zakończył spotkanie.
Zespół Jacka Magiery ponownie czeka krótka przerwa od gry. Już we wtorek Śląsk wchodzi do rywalizacji o Puchar Polski. Na początek Wojskowych czeka wyjazdowe starcie z Radomiakiem Radom.
13. kolejka PKO BP Ekstraklasy:
Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa 0:0
Śląsk: Leszczyński – Żukowski, Petkov, Paluszek, Petrov, Guercio (83’ Bejger), Samiec-Talar (87’ Sharabura), Pokorny, Schwarz, Jasper (87’ Gerstenstein), Musiolik (80’ Basse)
Raków: Trelowski – Tudor, Svarnas, Arsenić, Rundić (58’ Otieno), Jean Carlos, Berggren, Kochergin (46’ Barath), Ameyaw (84’ Jesus Diaz), Amorim (68’ Makuch), Ivi Lopez (46’ Brunes)
Żółte kartki: Petkov, Leszczyński (Śląsk), Berggren, Amorim, Barath (Raków)
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 16265