2024-10-30

Śląsk przed startem nowego sezonu Ekstraklasy

Śląsk Wrocław rusza w nowy sezon piłkarskiej PKO Ekstraklasy. Zespół trenera Jacka Magiery będzie miał coś do udowodnienia. Ten sezon przyniesie odpowiedź na pytanie, czy tytuł wicemistrza Polski zdobyty przez Śląsk w poprzednich rozgrywkach był jednorazowym sukcesem lub fundamentem pod kolejne sukcesy. To nie będzie łatwe wyzwanie dla “Trójkolorowych”, bo zawsze łatwiej iść po trofea, zaskakując rywali niż bronić miejsca na podium. Co jednak nie oznacza, że Śląsk należy lekceważyć. Ten zespół ma w sobie nadal ogromny potencjał, co jego rywale mogą w tym sezonie boleśnie odczuć. 

Druga płyta prawdę powie

Do sytuacji, w której Śląsk Wrocław znajduje się przed startem sezonu, dobrze pasuje analogia ze świata muzyki. Zwykło się mówić, że nowej kapeli nietrudno zaskoczyć świat nowym, świeżym, dobrym materiałem. Ale to, czy zespół potrafi obronić swoją klasę, zawsze pokazuje druga płyta. Wtedy widać już dobrze, czy udany debiut był jednorazowym strzałem lub tylko łabędzim śpiewem, a po którym muzycy stoczyli się w przeciętność. 

Wrocławski Śląsk jest w analogicznej sytuacji. Rok temu zaskoczył piłkarską Polskę. Z drużyny, która od lat szorowała po dnie i kilka razy cudem uciekła przed spadkiem z Ekstraklasy, zmieniła się w ekipę, która wywalczyła wicemistrzostwo kraju, a do ostatniego meczu biła się o złoto. Ten sukces zapisze się w kronikach polskiej piłki, niezależnie od opinii malkontentów, którzy narzekali, że to wynik ponad stan, że ten Śląsk nie był taki silny, że miał dużo farta… I tych kiepskich wymówek można by jeszcze co nieco dorzucić. Ale jak po sezonie mówił trener Śląska Jacek Magiera, nikt nikomu nie bronił wygrywać, punktować i samemu sięgnąć po srebrny medal. 

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że piłkarski komentariat będzie w tym sezonie obserwował uważnie występy Śląska Wrocław. Tak, aby przyłapać drużynę na najmniejszej słabości i uznać to za dowód swoich twierdzeń z poprzedniego sezonu, dyskredytujących Śląsk. Ale ta moneta ma swój rewers. Wrocławianie mogą bowiem skutecznie pozbawić argumentów swoich krytyków, może nawet zmusić ich do tego, aby wreszcie zaczęli ich doceniać. Najlepszym na to sposobem będzie co najmniej utrzymanie dobrej formy z poprzedniego sezonu, a może nawet wejście na jeszcze wyższy poziom.

Tyle, że wrocławskiej kapeli będzie o to trudno. Na pewno trudniej niż w poprzednim sezonie, kiedy jesienią wrocławianie zaliczyli kapitalną serię 16 meczów bez porażki i zbudowali sobie tak pokaźny kapitał, że nawet wiosenne wahania formy i pogubione punkty nie zrzuciły ich z podium. 

Śląsk Wrocław układa się na nowo

Co sprawia, że nowy sezon PKO Ekstraklasy może przynieść Śląskowi Wrocław sporo kłopotów? Po pierwsze, drużyna straciła swojego dyrygenta – najlepszego zawodnika oraz kapitana – Erika Exposito. Hiszpan uznał, że w Śląsku zrobił już wszystko, co mógł: pomógł klubowi wrócić na ligowe podium, sam założył koronę króla strzelców i ruszył w świat (a dokładnie do Kataru), aby spieniężyć ten sukces. Dla sztabu trenerskiego i zawodników będzie to oczywiste wyzwanie, bo dziurę po tak klasowym zawodniku trudno załatać z dnia na dzień. Ale, jak pisaliśmy wcześniej na tych łamach, będzie to również szansa, aby zespół się zmienił. Tak, aby inaczej rozłożył akcenty w ofensywie, otwierając przed innymi piłkarzami szansę na rozwój, na przejęcie odpowiedzialności za strzelanie goli. To okazja np. dla Matiasa Nahuela, który pod nieobecność Exposito zyska większe pole do popisu w kreowaniu akcji ofensywnych Śląska. Może na tym skorzystać także Piotr Samiec-Talar (gdy wróci do gry po kontuzji), a także – szczególnie on – nowy napastnik Sebastian Musiolik. Jego sytuacja jest o tyle ciekawa, że obecnie (i tak będzie jeszcze przez chwilę) jest jedynym zdrowym napastnikiem w kadrze Śląska. Inny nowy nabytek, Junior Eyamba, nabawił się urazu i leczenie potrwa ok. półtora miesiąca, Patryk Szwedzik uznał, że w Śląsku świata już nie podbije, dlatego przeniósł się w ramach wypożyczenia do Chrobrego Głogów. 

W tej sytuacji oczekiwania, aby Musiolik strzelał jak jak najwięcej goli, już teraz słychać zewsząd od kibiców Śląska, naturalnego zmiennika oraz konkurenta ten zawodnik jeszcze nie ma a porównania z Exposito są i będą oczywiste. Z taką presją na karku trudno grać swobodnie, a ewentualne problemy strzeleckie “Musiola” mogą się odbić negatywnie na wynikach drużyny, jeśli inni piłkarze Śląska nie będą potrafili odciążyć kolegi od zadaniu straszenia bramkarzy rywali. 

Po drugie, w wakacje miotła kadrowa popracowała mocno w szatni Śląska Wrocław. Z klubem pożegnało się 10 zawodników i tylu też doszło. Największą stratą jest oczywiście pożegnanie wspomnianego Erika Exposito, szkoda też nieco Patryka Janasika oraz Martina Konczkowskiego – obrońców, którzy nie gwarantowali może zawsze wysokiej jakości gry, ale tworzyli głębię składu. Inna sprawa, że obaj ci piłkarze nie dawali gwarancji, że jeszcze się rozwiną, więc ich odejście nie powinno odcisnąć się głębszym piętnem na zespole. Wracając jednak do meritum – przy tak dużej rotacji w składzie, Śląsk na pewno będzie potrzebował czasu, aby wszystkie nowe piłkarskie puzzle trafiły na swoje miejsce, tworząc spójną całość. 

Po trzecie – gra na kilka frontów. Już 24 lipca wrocławianie zagrają mecz z FC Ryga w ramach drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji UEFA. Rewanżowe spotkanie odbędzie się zaś 1 sierpnia we Wrocławiu. W tym czasie Śląsk zagra też dwa mecze ligowe: 19 lipca u siebie z Lechią Gdańsk oraz 28 lipca w Gliwicach z Piastem. Natomiast 4 sierpnia wrocławianie podejmą u siebie Radomiaka Radom. Bilans jest więc prosty: 5 meczów w dwa tygodnie. Czy kadra Śląska jest obecnie na tyle szeroka, aby te mecze (i towarzyszące im podróże) pozostały bez wpływu na jakość gry? Wątpliwe, zwłaszcza, gdy w kadrze jest jeden zdrowy napastnik. Dyrektor sportowy Śląska David Balda zapowiedział co prawda w serwisie X (czyli dawnym Twitterze), że kończy pracę nad dwoma transferami: pomocnika oraz uniwersalnego gracza ofensywnego. Ale znowu – te transfery nie zaczną działać pozytywnie z marszu i będzie potrzeba czasu na to, aby nowi zawodnicy wkomponowali się w zespół. A przecież nie można wykluczyć, że któryś z ważnych graczy Śląska po drodze dozna kontuzji, przez co sytuacja kadrowa jeszcze bardziej się poplącze. W wywiadach medialnych przed sezonem trener Jacek Magiera mówił zresztą wprost, że Śląsk obecnie to nie jest gotowa, zamknięta całość. 

Sukces buduje i podkręca apetyt na więcej

Ponarzekaliśmy, nakreśliliśmy bodaj najważniejsze ryzyka, które stoją przed Śląskiem, a teraz czas na to, aby nakreślić szanse, które zespół trenera Magiery niewątpliwie przed sobą ma. 

Esencją sportu jest dążenie do sukcesu, czyli po prostu do bycia numerem 1. W piłkę, w koszykówkę, w tenisa, w cokolwiek innego na poziomie zawodowym gra się po to, aby wygrywać. Dla wielu piłkarzy Śląska poprzedni sezon był zaś dopiero pierwszym (często po wielu latach), w którym ugrali coś dla klubu. A skoro udało się raz i smakowało to wybornie, to jest oczywiste, że chce się więcej. Zwłaszcza, że ma się dodatkowe doświadczenie i za sobą przebytą drogę na podium. 

Co więcej, Śląsk utrzymał w wakacje trzon drużyny – nie licząc rozstania z Erikiem Exposito i dużego znaku zapytania nad przyszłością obrońców: Łukasza Bejgera oraz Jehora Matsenki. Bramki nadal będzie więc strzegł świetny w poprzednim sezonie Rafał Leszczyński, a żeby nie osiadł na laurach, w odwodzie będzie doświadczony nowy bramkarz, Tomasz Loska. W obronie nadal zobaczymy Aleksa Petkova w duecie z Simeonem Petrovem, dołączył do nich solidni ligowcy, czyli Serafin Szota i Mateusz Bartolewski, a do pierwszego składu mocno puka młodzież: Aleksander Paluszek, Łukasz Gersenstein oraz Tommaso Guercio

Spójrzmy dalej, na linię pomocy. Tutaj ton grze Śląska nadal będzie nadawał Petr Schwarz, Patrick Olsen i Peter Pokorny, czyli wszystko zostaje bez zmian. Kontrakt przedłużył zdolny Jakub Jezierski, a do pomocy doszedł weteran Marcin Cebula, młody i utalentowany Niemiec Simon Schierack z renomowanego RB Lipsk w Niemczech oraz Filip Rejczyk z Legii Warszawa, uważany za jeden z największych talentów swojego pokolenia w polskiej piłce. Na bokach pomocy też zobaczymy znane twarze, czyli Matiasa Nahuela oraz Piotra Samca-Talara, a z klubu słychać, że również Mateusz Żukowski wygląda piłkarsko coraz lepiej. Najgorzej sytuacja wygląda, przynajmniej na razie, wśród graczy ofensywnych. Tutaj zdrowy jest jedynie pozyskany w wakacje, wspomniany wcześniej Sebastian Musiolik. Inny nowy nabytek, Junior Eyamba, wróci do gry za kilka tygodni. Dlatego tak ważne jest, aby klub wzmocnił grono piłkarzy ofensywnych i na dniach tak ma się stać, bo kontrakt ze Śląskiem podpisze 22-letni Hiszpan Arnau Ortiz. To pozwala wierzyć, że wkrótce trener Jacek Magiera wraz ze swoim sztabem już nie będzie musiał improwizować, ale lepić nowy Śląsk tak, jak to sobie wymyślił. 

Powyższa wyliczanka pozwala nam postawić tezę, że jeśli chodzi o wzmocnienia wakacyjne, to saldo w Śląsku Wrocław jest na plus. Strata Erika Exposito oczywiście będzie odczuwalna i to szybko się nie zmieni. Ale z drugiej strony, drużyna zachowała swoich liderów, przy tym nabrała doświadczenia i otrzaskała się w walce o najwyższe ligowe cele. Do tego kadra Śląska poszerzyła się w taki sposób, który na PKO Ekstraklasę powinien wystarczyć. 

Nie skreślać Śląska Wrocław

Oczywiście, jak co roku przed rozpoczęciem sezonu, słychać mnóstwo głosów, że teraz to na pewno z tego Śląska nic nie będzie. Transfery mierne, klub słaby (a co gorsza, miejski, więc wchodzimy tu na najniższy krąg piekielny krytyki), dlatego teraz to na pewno Śląsk zaliczy spadek. To do pewnego stopnia normalne, bo kibicom zależy na klubie, ale czarnowidztwo nigdy nie zastąpi chłodnej oceny sytuacji. A nam ten chłodny osąd pozwala typować Śląsk jako drużynę, która zmieści się w czołowej szóstce ligi. O podium będzie trudniej niż rok temu, bo do gry o medale – po słabym sezonie – chce wrócić Raków Częstochowa i Legia Warszawa. Medalowe ambicje jak co roku ma Lech Poznań, a z grona koni pociągowych PKO Ekstraklasy na pewno nie da się wypchnąć łatwo Jagiellonia Białystok oraz Pogoń Szczecin. Już teraz możemy więc wytypować grono faworytów, a nie wolno lekceważyć ambicji Widzewa Łódź, Zagłębia Lubin oraz Górnika Zabrze. 

Stoimy jednak na stanowisku, że kadrowo Śląsk nie odstaje od rywali, co więcej – we wszystkich formacjach poza atakiem wrocławianie przynajmniej na papierze wydają się być mocniejsi niż w poprzednim sezonie. Kapela pod batutą Jacka Magiery pierwszą, srebrną płytę ma już na koncie. Powinna być lepsza niż przed rokiem, jeśli ominą ją kontuzje i nie wypali gra na kilka frontów, bo wiemy, że w polskich realiach gra na boiskach Europy często jest jak pocałunek śmierci. Odszedł frontman Erik Exposito, ale Śląsk nadal wie, co ma grać i ma kim to robić. Jeśli ta wrocławska banda zyska kolejnego gwiazdora, o którym ligowi bramkarze będą myśleli ze strachem, to zbliżający się sezon może być dla sportowego Wrocławia nawet jeszcze bardziej radosny niż poprzedni. 

autor: Łukasz Maślanka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *