2024-11-22

Śląsk pokonuje ŁKS i wskakuje na pozycję wicelidera

Śląsk Wrocław przegrywając do 70. minuty potrafił odwrócić losy spotkania i zwyciężyć po bramkach Matsenki i Samca-Talara. Tym samym podopieczni Jacka Magiery wracają na pozycję wicelidera tabeli.

Pierwsi do głosu w tym spotkaniu doszli gospodarze. Akcję lewą stroną pociągnął Antoni Młynarczyk, którego dośrodkowanie w pole karne, po niefortunnym wybiciu obrońców Śląska, padło łupem Daniego Ramireza. Kapitan ŁKS-u oddał strzał sprzed szesnastki, ale była to niecelna próba. Pierwszy kwadrans spotkania przebiegł bez groźniejszych okazji po obu stronach, choć to ŁKS zdecydowanie częściej operował futbolówką na połowie Śląska.

W 16. minucie Śląsk Wrocław wywalczył sobie rzut wolny, z mogłoby się wydawać, idealnej pozycji, bo były to okolice 20. metra od bramki strzeżonej przez Bobka. Do piłki podszedł Erik Exposito, jednak uderzenie kapitana WKS-u tylko otarło mur rywali i z tej akcji jedyną korzyścią dla Śląska był rzut rożny.

Na kolejną próbę zagrożenia bramki rywali musieliśmy czekać do 26 minuty. To właśnie wtedy Mokrzycki minął kilku rywali i ze skraju pola karnego oddał strzał w kierunku bramki Leszczyńskiego. Ponownie było to jednak uderzenie bardzo niecelne. Chwilę później spróbował Rahil Mammadov i po 28. minutach doczekaliśmy się pierwszego celnego uderzenia w tym meczu. Jednak nie sprawiło ono najmniejszych problemów golkiperowi WKS-u.

Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy piłkarze Śląska wyszli z kontrą idealną. Naprzeciw jednemu obrońcy ŁKS-u wyszli Erik Exposito, Yehor Matsenko i Nahuel Leiva. Ten ostatni nie zdołał jednak wykonać celnego podania na drugą stronę boiska, gdzie na wolnej pozycji czekał nasz kapitan, a defensor rywali zdołał za to zainterweniować i oddalić zagrożenie.

Zaledwie 5 minut później przed równie klarowną sytuacją stanął, tym razem po drugiej stronie, Engjell Hoti. Kosowski piłkarz znajdował się kilka metrów przed bramką Leszczyńskiego, jednak na szczęście huknął tylko w boczną siatkę. Zbyt łatwo w tej sytuacji dali się jednak ograć piłkarze WKS-u.

Cios za cios! 38. minuta, Rafał Leszczyński długim podaniem znalazł Erika Exposito, ten przepuścił futbolówkę do Mateusza Żukowskiego, który na skraju pola karnego oszukał obrońcę i z ostrego kąta oddał strzał na bramkę ŁKS-u. Idealnie ustawiony był jednak Aleksander Bobek, który ponownie nie dał się zaskoczyć.

Kolejna akcja i kolejne ostrzeżenie dla defensywy ŁKS-u. Łukasz Bejger wywalczył piłkę w starciu z Kamilem Dankowskim, padła ona łupem Schwarza, który mierzonym podaniem oddał ją Exposito. Hiszpański snajper pognał pod bramkę Bobka, użył swojego sprytu, aby minąć obrońcę i wystawić futbolówkę Nahuelowi Leivie. Ten bez problemu wpakował ją do pustej bramki. Sędzia Karol Arys wrócił jednak do sytuacji z Bejgerem i dostrzegł faul polskiego obrońcy, przez co bramka nie mogła zostać uznana i na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0. To był ostatni warty uwagi akcent w pierwszej części spotkania.

Kiedy to WKS zdawał się lepiej wejść w drugą część spotkania, rzut karny otrzymał ŁKS. Michał Mokrzycki zabawił się z Simeonem Petrovem, który przypadkowo musnął piłkę ręką. Arbiter spotkania bez wahania wskazał na jedenasty metr od bramki Leszczyńskiego, choć później trwała długa analiza VAR, po której decyzja z boiska została podtrzymana. Do piłki podszedł kapitan ŁKS-u, Dani Ramirez i pewnie wykorzystał karnego strzałem w lewy róg bramki. Od 53. minuty Śląsk przegrywał z ostatnią drużyną w tabeli. 

Od tej pory gospodarze wyraźnie się cofnęli co tylko utrudniło piłkarzom Ślaska stwarzanie kolejnych sytuacji bramkowych. Jedną z nich miał natomiast Michał Rzuchowski, który otrzymał piłkę po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska. Pomocnik miał sporo wolnej przestrzeni, ale nie zdołał uderzyć głową na tyle dobrze, by stworzyło to jakiekolwiek zagrożenie dla bramki Bobka.

Gol wyrównujący wisiał w powietrzu i w końcu Śląsk zdołał zdobyć upragnionego gola. W 72. minucie spotkania dośrodkowanie z rzutu rożnego posłał Petr Schwarz, a piłka spadła na głowę Yehora Matsenki. Ukrainiec pięknie złożył się do uderzenia i nie pozostawił żadnych szans bramkarzowi ŁKS-u.

Ta bramka była jakże potrzebnym zapalnikiem do kolejnych ataków. WKS naciskał i momentalnie zobaczyliśmy drugiego gola dla Trójkolorowych! Erik Exposito wrzucił piłkę ze skraju pola karnego, tam po lekkim zamieszaniu i pozornie niecelnym podaniu Matsenki, piłkę do Samca-Talara zagrał Jakub Jezierski. Wprowadzony w drugiej połowie pomocnik strzałem z najbliższej odległości pokonał bramkarza i wyprowadził Śląsk na prowadzenie po akcji dwóch rezerwowych!

Sprawy skomplikowały się, kiedy Yehor Matsenko obejrzał drugą żółtą kartkę. Od 82. minuty WKS musiał wybronić korzystny wynik, grając w dziesiątkę. Pomóc miał w tym Martin Konczkowski, który zmienił strzelca gola na 2:1, czyli Piotra Samca-Talara. Został on poświęcony przez trenera Magierę ze względów taktycznych.

Z indywidualną akcją na minutę przed końcem podstawowego czasu gry wyszedł Nahuel Leiva. Hiszpański pomocnik samotnie pognał z piłką prosto w pole karne Bobka, ale przegrał pojedynek z golkiperem ŁKS-u. Był to ostatni akcent ofensywny Śląska Wrocław i jednocześnie ostatni w tym meczu. Po thrillerze trwającym ponad 20 minut piłkarze WKS-u przywożą 3 punkty do Wrocławia i powracają na pozycję wicelidera tabeli! 

ŁKS – Śląsk 1:2 (0:0)

1:0 53’ Dani Ramirez

1:1 71’ Erik Exposito

1:2 76’ Samiec-Talar

Śląsk: Leszczyński – Żukowski (56’ Samiec-Talar (Konczkowski 87’)), Paluszek, Petrov, Bejger, Matsenko, Pokorny, Rzuchowski (69’ Jezierski), Schwarz, Nahuel, Exposito

ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Głowacki (Pirulo 85’), Mokrzycki, Ramirez, Hoti (Januczkowicz 72’), Tejan, Młynarczyk, Balić (Louveau 72’)

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)

Żółte kartki: Nahuel, Matsenko (Śląsk) Hoti (ŁKS)

Czerwone kartki: Matsenko (za drugą żółtą) (Śląsk)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *