Śląsk podpięty do tlenu. Zwycięstwo w Mielcu!

W meczu 25. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał Stal Mielec 4:1 po bramkach Aleksandra Paluszka, Assada Al Hamlawiego, Petra Schwarza i Buraka Ince.
Choć ostatni mecz Śląska Wrocław nie zakończył się zwycięstwem, to postawa zespołu ze stolicy województwa dolnośląskiego była na tyle obiecująca, że trener Ante Simundza postanowił nie przeprowadzać żadnych zmian w wyjściowej jedenastce. Co jednak istotne – do kadry meczowej po zawieszeniu powrócili Yehor Matsenko i Tudor Baluta oraz Mateusz Żukowski, który zażegnał problemy zdrowotne.
W pierwszych minutach dało się wyczuć, jakiej rangi było to spotkanie. Obie drużyny miały świadomość, że każdy, choćby najmniejszy błąd, może sporo kosztować i przez to w grze pojawiało się sporo niedokładności i nerwowości. Nie pomagała też z pewnością śnieżna aura, która niewątpliwie utrudniała widoczność w niektórych sytuacjach.
W 9. minucie Śląsk przeprowadził pierwszą groźną i jakże skuteczną akcję. Dośrodkowanie Tommaso Guercio minęło całą linię defensywną mielczan, piłka padła łupem Aleksandra Paluszka, który zachował się niczym rasowy snajper i wyprowadził drużynę Wojskowych na prowadzenie. Niestety już w następnej akcji Guercio faulował (?) w polu karnym i sędzia Damian Kos wskazał na jedenasty metr. Piotr Wlazło zamienił rzut karny i w mgnieniu oka na tablicy wyników ponownie mieliśmy remis.
Tempo meczu zrobiło się naprawdę szalone, bo nie potrzebowaliśmy nawet dwóch minut, by móc ponownie oglądać Śląsk w natarciu. W świetnej sytuacji znalazł się Jose Pozo, który stanął z bramkarzem w sytuacji sam na sam, lecz na nasze nieszczęście górą był Jakub Mądrzyk. Później spotkanie nieco się uspokoiło, walka na boisku przeniosła się do środkowej strefy.
Na kolejne zagrożenie pod bramką musieliśmy czekać do 30. minuty. Wtedy właśnie Damian Kądzior popędził lewym skrzydłem, wpadł w pole karne, znalazł trochę miejsca i bardzo groźnie uderzył. Na posterunku był jednak Rafał Leszczyński, który popisał się świetną interwencją. Mocno zagotowało się w polu karnym wrocławian, lecz mimo problemów udało zażegnać się niebezpieczeństwo. Śląsk nie był temu dłużny. Dobrą okazję miał Arnau Ortiz, niemniej hiszpańskiemu skrzydłowemu zabrakło precyzji przy ostatnim dograniu i piłka padła łupem Mądrzyka. Chwilę później z dystansu próbował Petr Schwarz. Uderzenie kapitana WKS-u zostało jednak zablokowane.
W 37. minucie czerwoną kartkę za faul na Jakubie Jezierskim obejrzał Damian Kądzior. To oznaczało, że Śląsk miał przewagę jednego zawodnika i ogromną szansę na cenne zwycięstwo. Szans nie brakowało, gotowało się pod bramką gospodarzy, lecz pierwsza połowa zakończyła się remisem, który zdecydowanie dla każdej ze stron nie był satysfakcjonujący. W lepszej pozycji wyjściowej byli jednak Trójkolorowi!
Na drugą połowę obie drużyny wybiegły bez żadnych zmian.
Śląsk był stroną dominującą i urzeczywistnił to w 52. minucie, gdy to po faulu na Ortizie sędzia Kos po raz drugi w tym meczu wskazał na jedenasty metr. Niestety – strzał Petra Schwarza z rzutu karnego wylądował jedynie na słupek i na tablicy wyników wciąż mieliśmy tylko remis. Na domiar złego w jednym ze starć ucierpiał Alek Paluszek i musiał on opuścić boisko. W jego miejsce pojawił się reprezentant Bułgarii – Aleks Petkov.
Wrocławianie mieli bardzo trudny moment, gdyż to rywal przejął kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Zmarnowana jedenastka lekko podłamała drużynę, która musiała jak najszybciej się otrząsnać. Z tego względu trener Simundza zdecydował, by dodać zespołowi trochę świeżej krwi. Na boisku pojawił się Sylvester Jasper, który zastąpił Arnau Ortiza. W 71. minucie Śląsk w końcu oddał strzał na bramkę. Uderzał Pozo, ale fenomenalnie dysponowany tego dnia był Jakub Mądrzyk. Chwilę później przyszła chwila długo oczekiwanej radości! Assad Al Hamlawi znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie i wyprowadził WKS na prowadzenie. Chwilę później Petr Schwarz fenomenalnie się złożył i Mądrzyk nie miał szans! To był fenomenalny moment wrocławian i przede wszystkim – długo wyczekiwany. Dwie bramki w tak krótkim okresie zapewniły WKS-u spokój i kontrolę. Jeszcze w samej końcówce wynik ustanowił Burak Ince! Cztery gole, trzy punkty – to był piękny, choć bardzo mroźny dzień w Mielcu.
Śląsk Wrocław zasłużenie wygrywa i wciąż jest w grze o utrzymanie! Już teraz zapraszamy na domowe spotkanie z Lechem Poznań, które odbędzie się w sobotę, 29 marca, o godzinie 20:15.

Stal Mielec – Śląsk Wrocław 1:4 (1:1)
Bramki:
0:1: 9′ A. Paluszek
1:1: 13′ P. Wlazło (rzut karny)
1:2: 73′ A. Al Hamlawi
1:3: 77′ P. Schwarz
1:4: 90′ B. Ince
Śląsk: Śląsk: Leszczyński – Paluszek (58′ Petkov), Szota, Samiec-Talar (84′ Ince), Pozo (84′ Baluta), Al Hamlawi (84′ Udahl), Schwarz, Ortiz (64′ Japser), Llinares, Jezierski, Guercio
Stal: Mądrzyk – Guillaumier, Beauguel (77′ Assayag), Domański (77′ Hanola), Senger (86′ Esselink), Wlazło, Matras, Getinger, Jaunzems (86′ Gerbowski), Kądzior, Dadok (73′ Krykun)
Sędziował: Damian Kos (Wejherowo)
Żółte kartki: Leszczyński, Ortiz, Pozo
Czerwona kartka: Kądzior
Widzów: 3612.