Śląsk pewnie pokonał Widzew

To był oddech, jakiego drużyna Śląska bardzo potrzebowała. WKS strzelił zdominowanemu Widzewowi trzy gole i wygrał swój drugi mecz w tym sezonie. Trafienia dla wrocławian zaliczyli Samiec-Talar oraz Żukowski, a samobójczego gola dołożył Luis Silva.

Czas na trzeci mecz ligowy pod wodzą Ante Simundzy. Do tej pory Śląsk za kadencji słoweńskiego szkoleniowca poległ z Piastem oraz w niefortunnych okolicznościach zremisował z Radomiakiem w Radomiu. Powoli krystalizuje się wyjściowa „XI” wrocławian, ale przeciwko Widzewowi z pewnością nie zagrają Serafin Szota oraz Peter Pokorny – dotychczas podstawowi zawodnicy. Ich miejsce w składzie zajęli Yehor Matsenko wraz z Tudorem Balutą.
Pierwsze zagrożenie bramki wrocławian nadeszło już w 30 sekundzie spotkania. Po nie najlepszym wznowieniu gry od bramki piłkę stracił Jose Pozo. Uderzenie zawodnika Widzewa nie mogło jednak sprawić problemów Rafałowi Leszczyńskiemu, który złapał piłkę w „koszyczek”.
Jednak to Śląsk potrafił swoją pierwszą dogodną sytuację zamienić na gola! Kapitalnie piłkę ze środkowej strefy boiska rozprowadził Jose Pozo. Hiszpan zagrał futbolówkę do biegnącego na lewym skrzydle Żukowskiego, ten następnie oddał ją obiegającemu Llinaresowi. Marc przytomnie wycofał piłkę w pole karne, gdzie czekał tylko Piotr Samiec-Talar! „Sami” przyjął, poprawił, uderzył i Śląsk od 4. minuty prowadził z Widzewem!
Jeden gol to było zbyt mało, aby zaspokoić pragnienia Samca-Talara. Dziesięć minut po swoim trafieniu pomocnik po raz kolejny znalazł się w dobrej sytuacji. Tym razem mając trochę wolnego miejsca na skraju pola karnego, postanowił posłać „rogala” w kierunku bramki Gikiewicza. Zabrakło niewiele, piłka po finezyjnym uderzeniu trafiła jednak w poprzeczkę i opuściła plac gry. Następne groźne uderzenie, już na kwadrans przed końcem pierwszej połowy ponownie było autorstwa Samca-Talara. Tym razem jednak czujny był golkiper Widzewa.
Groźne w pierwszej części spotkania były ataki lewą flanką. Tam swoje warunki fizyczne należycie uwydatniał Żukowski, którego rajdy tworzyły sporo niebezpieczeństwa w pobliżu pola karnego Widzewa. Po jednej z takich prób, kiedy Mateusz poholował piłkę w pobliże linii końcowej boiska i wycofał ją w pole karne, blisko sytuacji dobrej, aby uderzyć, był Jose Pozo. Wówczas jednak czujny pozostał obrońca i zdołał wyłuskać piłkę Hiszpanowi.
Po pierwszej części gry dyspozycja WKS-u napawała optymizmem. Śląsk momentami dominował rywala i pomimo faktu, że to łodzianie częściej operowali piłką, więcej dogodnych sytuacji stworzyli sobie podopieczni Ante Sminundzy.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmieniał. Zarysowywała się tylko przewaga Śląska. Co chwila przed całkiem dobrymi szansami stawali Żukowski, Samiec-Talar, Pozo czy Al Hamlawi. Niestety pierwsze 10 minut drugiej części gry nie przyniosło drugiego gola dla wrocławian.
Na to musieliśmy jednak poczekać tylko chwilę dłużej! Po wydawało się nieudanej akcji Assada Al Hamlawiego piłkę po nieudanym rozegraniu Widzewa przejął Jose Pozo. Hiszpan pomknął prawą stroną pola karnego, szukał w nim podaniem Al Hamlawiego, ale napastnika Śląska uprzedził Luis Silva. Interwencja Portugalczyka była jednak na tyle niefortunna, że umieścił piłkę we własnej bramce! Śląsk prowadził z Widzewem już 2:0 i było to właściwe odzwierciedlenie tego, co oglądaliśmy na murawie.
Cztery minuty po utracie gola Widzew stracił również swojego zawodnika. Po żółtej kartce w 48. minucie, a następnie drugiej i w konsekwencji czerwonej w 63., z boiska wyleciał Paweł Kwiatkowski, co tylko utrudniło łodzianom potencjalną pogoń za wynikiem.
Piotr Samiec-Talar czuł się w te sobotnie popołudnie wyjątkowo dobrze o czym świadczyły kolejne akcje w jego wykonaniu. Skrzydłowy ponownie uderzył z okolic 16. metra od bramki Gikiewicza, ale tym razem jego uderzenie minimalnie przeleciało obok lewego słupka.
Skoro drugi gol nie chciał wpaść, „Sami” pokusił się o asystę. Stachowicz źle wznowił grę po rzucie z autu i futbolówkę przejął Żukowski. Pomocnik oddał ją Samcowi-Talarowi i samemu ruszył w kierunku bramki Widzewa. 23-latek otrzymał podanie zwrotne od Piotra i pewnym uderzeniem pokonał golkipera gości! Śląsk prowadził już trzema golami!
To spotkanie mogło zakończyć się jeszcze wyższym wynikiem. Swoje sytuacje po pojawieniu się na boisku mieli Musiolik oraz Ortiz. Ten drugi minął bramkarza Widzewa, ale zbyt mocno wypuścił sobie piłkę i nie zdążył skierować jej do pustej bramki przed opuszczeniem boiska.
Śląsk pewnie pokonał Widzew i wykonał pierwszy krok w walce o utrzymanie. Kolejna szansa na ligowe punkty już za tydzień – podopieczni Ante Simundzy udzadzą się do Kielc na bardzo ważny mecz z tamtejszą Koroną.
Śląsk – Widzew 3:0 (1:0)
Bramki:
1:0 4′ P. Samiec-Talar
2:0 59’ L. Silva (bramka samobójcza)
3:0 77′ M. Żukowski
Śląsk: Leszczyński – Paluszek, Samiec-Talar, Pozo (Jezierski 80′), Al Hamlawi (Musiolik 69’), Schwarz, Baluta (Schierack 85′), Żukowski (Ortiz 80′), Llinares (Kurowski 85′), Matsenko, Guercio
Widzew: Gikiewicz – Silva, Kozlovsky, Żyro, Shehu, Łukowski (Stachowicz 62’), Sobol (Gong 85′), Kwiatkowski, Hanousek (Gryzio 62’), Kerk, Sypek
Żółte kartki: Paluszek, Baluta (Śląsk), Sobol, Kwiatkowski, Kozlovsky (Widzew)
Czerwone kartki: Kwiatkowski, za drugą żółtą (Widzew)
Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Widzów: 13 096