Śląsk odprawił z kwitkiem Zastal!

Nie bez problemów, ale WKS Śląsk Wrocław pokonał w Hali Orbita Orlen Zastal Zielona Góra 91:82. Tym samym wrocławianie odnieśli swoje 11. zwycięstwo w lidze.

SuperBet

Trójkolorowi wjechali w to spotkanie z wysokiego „C” za sprawą Emmanuela Nzekwesiego, który rozpoczął mecz od efektownego wsadu. Dużo celnych rzutów zza łuku w pierwszych pięciu minutach zapowiadało ofensywne starcie, gdyż na tablicy wyników widniał już wynik 17:12 dla gospodarzy. Kolejne sekundy mijały, a obie ekipy nie przestawały trafiać z dystansu – najpierw Ty Nichols, a w odpowiedzi Błażej Kulikowski. Dzięki trafieniu z rzutu wolnego, a później wykończeniu hakiem Marcela Ponitki, WKS wyszedł na ośmiopunktowe prowadzenie. Koniec końców wraz z syreną trójkę trafił Nichols i po premierowej odsłonie widzieliśmy +5 dla Śląska.

Druga kwarta to bardzo dobre otwarcie ze strony duetu Ponitka-Nzekwesi, który sprawił, że trener Jovanović poprosił o przerwę. Po powrocie na parkiet swoje trzy oczka dołożył De’Jon Davis, a tę serię przerwał dopiero Michał Sitnik. Przez kolejne minuty zawodnicy Aleksandara Jonchevskiego utrzymywali około 10-12 punktów przewagi. Mimo to macedoński szkoleniowiec zasygnalizował czas dla swojej drużyny. Gdy Adam Waczyński dołożył kolejne punkty zza łuku wtedy Nichols wykorzystał akcję 2+1, którą powtórzył parę sekund później. Mimo to, na przerwę schodziliśmy z rezultatem 52:43.

Goście na start trzeciej partii mocno przycisnęli Trójkolorowych na własnej połowie. Spowodowało to straty, wykorzystanie swoich okazji przez Zastal i zniwelowanie wyniku do zaledwie trzech oczek. Spotkało się to z szybką reakcją trenera Śląska i zatrzymanie tego fragmentu czasem. Po minucie, dzięki trafieniu z dystansu Davisa WKS mógł złapać oddech. Po raz kolejny rozgrywający zielonogórzan skorzystał z akcji „And1” pozostawiając cały czas gości w tym meczu. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Holenderski center najpierw zapakował piłkę z góry, a w kolejnej próbie popisał się celnym lay-upem. Pozwoliło to odskoczyć gospodarzom na siedem punktów, jednak po trójce lidera biało-zielonych znów wróciliśmy do jednego posiadania różnicy. Wtedy to świetną postawą w obronie popisał się Błażej Kulikowski, który powiększył przewagę z rogu boiska. Przed ostatnimi 10 minutami Śląsk prowadził 67:58.

A te rozpoczęły się od wymiany trafień zza linii 6,75m. Kolejne minuty upływały, a różnica punktowa topniała. Na trzy minuty przed końcem zielonogórzanie mieli tylko jeden punkt straty. Wtedy to w kluczowych momentach odpowiedzialność wzięli Jeremy Senglin i Adam Waczyński, którzy dwiema trójkami delikatnie uspokoili kibiców w Orbicie. Po przerwie na żądanie z półdystansu trafił Senglin, a gdy Darius Perry dołożył pięć oczek znów zrobiło się nerwowo. Mimo to spod kosza trafił obwodowy Śląska. Gorąca atmosfera udzieliło się zarówno Filipowi Matczakowi, jak i Jeremiemu, którzy wdarli się w przepychankę zakończoną faulami technicznymi i jednocześnie piątymi przewinieniami dla obu graczy. Na 15 sekund zwycięstwo przypieczętował Ajdin Penava kończąc z góry i zwycięstwo stało się faktem.

Najlepszymi graczami Trójkolorowych byli Emmanuel Nzekwesi – autor double-double (17 pkt., 12 zb.), Justin Robinson (16 pkt., 75% z gry) i Adam Waczyński (12 pkt., 4/7 zza łuku). Wśród zawodników Zastalu wyróżniali się Ty Nichols (24 pkt., 8 as.) i Filip Matczak (13 pkt., 6 zb., 5 as.).

Na następne spotkanie wrocławianie udadzą się do stolicy, gdzie podejmą Dziki Warszawa. Ten mecz odbędzie się 28 marca o godzinie 17:30.