PKO Ekstraklasa. Śląsk-Arka: Upragnione przełamanie wrocławian


Piłkarze Śląska Wrocław pokonując 2:1 Arkę Gdynia, przerwali niechlubną passę meczów bez zwycięstwa. Podopieczni Vitezslava Lavićki po golach Chrapka i Exposito zdobyli cenne trzy punkty i awansowali w tabeli PKO Ekstraklasy na 6. miejsce, ze stratą 4 punktów do liderującej Wisły Płock.
Pierwsza połowa
Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy, bo już w 2. minucie Śląsk objął prowadzenie po golu powracającego do składu Michała Chrapka. Akcja bramkowa rozpoczęła się od błędu defensywy Arki. Bramkarz gości, Pavel Steinbors mimo wysoko ustawionej drużyny WKS-u próbował krótkim podaniem do Michała Nalepy rozpocząć akcję gości. Jednak pomocnik gdynian niefortunnie się poślizgnął, a sytuację wykorzystał Jakub Łabojko. Przejął piłkę i podał ją w pole karne do Michała Chrapka. Piłka po jego strzałe odbiła się od nogi Christiana Manghomy i tym samym zmyliła Steinborsa. Śląsk wyszedł na prowadzenie.
Podopieczni Vitezslava Lavicki kontynuowali grę wysokim i agresywnym pressingiem, co utrudniało Arce swobodne rozgrywanie piłki. Goście często byli zmuszani do gry długimi podaniami, które przejmowali zawodnicy z Wrocławia. Taktyka była skuteczna, a gospodarze stwarzali kolejne groźne ataki. Pod koniec pierwszego kwadransa strzał po ziemi w kierunku długiego słupka w wykonaniu Płachety obronił Steinbors. W 21. minucie wrocławski młodzieżowiec popisał się ciekawym podaniem z rzutu wolnego. Do piłki doszedł Robert Pich i spróbował strzału w krótki róg, jednak bramkarz gości na posterunku.
Śląsk od początku był bardzo zorganizowany, dobrze przesuwał formacje i miał przewagę w drugiej linii. Wrocławianom udało się stworzyć kilka szybkich, kombinacyjnych akcji, które mogły się podobać. Brakowało jedynie kolejnych klarownych sytuacji.
Po 30. minucie napór gospodarzy osłabł, a do głosu powoli zaczęli dochodzić gracze gości. Zanim jednak oddali pierwszy strzał na bramkę Putnockiego, groźnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Przemysław Płacheta. Jego uderzenie zmierzało pod poprzeczkę, jednak piękną paradą popisał się Steinbors.
W 42. minucie Arkowcom w końcu udało się wyjść spod wysokiego pressingu i wyprowadzić składną akcję, która zakończyła się zablokowanym dośrodkowaniem i rzutem rożnym dla Arki. Chwilę później przed polem karnym gospodarzy znalazł się Davit Skhirtladze i podaniem na prawą stronę uruchomił Nando. Hiszpan zszedł na prawą nogę i oddał pierwszy strzał w kierunku bramki Putnockiego. Piłka poszybowała nad poprzeczką. Arka zdecydowanie odżyła pod koniec drugiej połowy, co zwiastowało emocje w drugiej części spotkania.
Po gwizdku kończącym pierwszą połowę, na temat akcji bramkowej wypowiadał się strzelec gola Michał Chrapek. Pomocnik Śląska zwrócił uwagę na rolę pressingu, który był w tej sytuacji kluczowy i zapowiedział, że będą zmuszać przeciwnika do podobnych błędów i czekać na okazje takie jak ta z 2. minuty.
Druga połowa
W drugie 45 minut lepiej weszli Żółto-niebiescy. W grze gości było widać o wiele więcej zaangażowania, a ich ataki były bardziej zdecydowane. Jednak to Śląsk rozpoczął strzelanie po przerwie. W 58. minucie po kolejnym fatalnym błędzie defensywy gości, bramkę zdobył Erik Exposito. Znów krótkiego rozegrania próbował Steinbors. Jego podanie trafiło do Marko Vejinovicia, który próbował rozegrać piłkę na lewą stronę.
Na nieszczęście przyjezdnych, zamiary holenderskiego pomocnika przewidział Robert Pich. Słowacki zawodnik przeciął linię podania i z pierwszej piłki dograł do stojącego w polu karnym hiszpańskiego napastnika. Exposito przyjął futbolówkę i uderzył obok bezradnego Steinborsa. Było już 2:0 i Arka Gdynia mimo zdecydowanie lepszej gry oddalała się od korzystnego wyniku. W 63. minucie mogła się do niego przybliżyć. Skirtladze podał w tempo do Nalepy, który chciał zabrać się z piłką w pole karne. Jego przyjęcia było jednak niedokładne i futbolówka odskoczyła mu na tyle daleko, że Israel Puerto zdążył z interwencją i oddalił zagrożenie.
4 minuty później kolejną dobrą akcją popisał się Skhirtladze. Po dobrym dryblingu na lewej stronie dośrodkował w pole karne Śląska, a piłka po jego podaniu odbiła się od jednego z obrońców gospodarzy i trafiła prosto na głowę Nando. Hiszpan złożył się do strzału szczupakiem i uderzył w sam środek bramki. Bez większych problemów poradził sobie dobrze ustawiony Putnocky. Rosnący napór Arki znalazł potwierdzenie w 71. minucie, kiedy to płaskie dośrodkowanie z prawej strony dosłownie przeszyło pole karne wrocławian. Ani obrońcy, ani bramkarz nie byli w stanie wybić piłki. Na szczęście gospodarzy, żaden ofensywny piłkarz gdynian nie zamykał tej akcji.
W 79. minucie szczęście w końcu uśmiechnęło się do przyjezdnych. Przemysław Płacheta przypadkowo dotknął piłki ręką we własnym polu karnym, a sędzia Piotr Lasyk wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Marko Vejinović. Holender strzałem w lewy róg oszukał Putnockiego i zdobył gola kontaktowego.
Mecz we Wrocławiu zaczął przypominać spotkanie Arki z poprzedniej kolejki, gdzie od stanu 0:2 w końcówce spotkania zdołali doprowadzić do remisu 2:2. Kibice Śląska do ostatniej minuty nie mogli czuć się pewni kompletu punktów i przełamania. W 90. minucie mecz mógł zakończyć Łukasz Broź. Boczny obrońca odebrał podanie w polu karnym po dobrej akcji na skrzydle. Po przyjęciu wykonał zwód na prawą nogę i mocno uderzył w kierunku bramki. Strzał był jednak na tyle mocny, że przeleciał nad poprzeczką. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Śląska 2:1 i kibice we Wrocławiu w końcu mogą odetchnąć z ulgą.
Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 2:1 (1:0)
Bramki: Chrapek 2, Exposito 58 – Vejinović 81

