Po 77 dniach przerwy Śląsk Wrocław wrócił do gry w Orlen Ekstralidze. W inauguracyjnym starciu drużyna Przemysława Piekielnego uległa Górnikowi Łęczna 1:2. Jedynego gola dla WKS-u z rzutu karnego zdobyła Aleksandra Dudziak.

WKS do rozpoczęcia nowych rozgrywek przygotowywał się przez ponad miesiąc. W tym czasie wrocławianki wyjechały na obóz do Krotoszyna i rozegrały kilka sparingów. Do drużyny dołączyło pięć zawodniczek. Trzy z nich znalazły się w pierwszym składzie na inauguracyjne ligowe starcie z Górnikiem – były to: bramkarka Zuzanna Błaszczyk, obrończyni Daria Sokołowska i pomocniczka Paulina Piksa.
Spotkanie w Łęcznej rozpoczęło się spokojnie. Obie drużyny badały się i powoli próbowały tworzyć swoje akcje. Joanna Wróblewska chciała strzałem głową pokonać bramkarkę rywalek, ale uderzenie okazało się za lekkie. Swoją okazję miała też Julia Piętakiewicz, ale zatrzymała ją defensywa Śląska.
Wraz z upływem czasu tempo meczu wzrastało i oglądaliśmy na przemian sytuacje jednego i drugiego zespołu. W drugim kwadransie częściej bramce zagrażały gospodynie, a Zuzanna Błaszczyk zanotowała kilka istotnych interwencji.
Pod koniec pierwszej części spotkania gra przeniosła się na drugą stronę boiska. Po rzucie wolnym do strzału doszła Patrycja Ziemba, ale piłka minęła słupek. Chwilę później Piksa uderzyła ze skraju pola karnego, lecz futbolówka została zablokowana przez obrończynię Górnika. Do przerwy bramek nie oglądaliśmy.

Drugą połowę lepiej rozpoczęły gospodynie. W 53. minucie wrocławianki źle wyprowadziły piłkę od tyłu. Przeciwniczki szybko odebrały im futbolówkę, która trafiła do Pauliny Tomasiak. Reprezentantka Polski zauważyła, że Zuzanna Błaszczyk nie zdążyła wrócić do bramki, i uderzyła z okolicy 35. metra. Przepiękny strzał przeleciał nad golkiperką Śląska i trafił wprost do siatki.
Wrocławianki zerwały się do ataku, ale gospodynie szybko przejęły inicjatywę. Wielokrotnie próbowały uderzać zza pola karnego, jednak na posterunku stała bramkarka WKS-u. Na pół godziny przed końcem spotkania Julita Gołąb z Górnika doznała kontuzji i gospodynie długo grały w dziesiątkę. Śląsk stworzył sobie wtedy kilka obiecujących sytuacji. W polu karnym znalazły się Gec i Musiałowska, druga z nich oddała strzał, lecz nie zdołała wyrównać rezultatu.
W doliczonym czasie gry podanie od Oliwi Rapackiej dostała wbiegająca w pole karne WKS-u Julia Ostrowska. Zawodniczka Górnika uderzyła i trafiła w Zuzannę Błaszczyk, która jednak nie zdołała złapać piłki. Futbolówka znalazła się znów pod nogami Ostrowskiej, która przy drugiej próbie już się nie pomyliła i podwyższyła wynik.
Na chwilę przed zakończeniem spotkania w szesnastce Górnika została sfaulowana Katarzyna Białoszewska. Sędzia podyktowała rzut karny, do którego podeszła Aleksandra Dudziak. Zawodniczka WKS-u nie pomyliła się. Gdy piłka zatrzepotała w siatce, pani arbiter zagwizdała po raz ostatni.
Wrocławianki wracają z Łęcznej bez punktów. W drugiej kolejce ponownie zagrają na wyjeździe. Rywalem zespołu Przemysława Piekielnego będzie Pogoń Tczew.
Górnik Łęczna – Śląsk Wrocław 2:1 (0:0)
Bramka:
1:0 Paulina Tomasiak 53’
2:0 Julia Ostrowska 90’
2:1 Aleksandra Dudziak 90′
Górnik: Piątek – Ratajczyk, Horvathova, Kłoda, Głąb (Rapacka 70’), Kaczor, Lefeld (Ostrowska 87’), Hałatek, Rędzia (Kurkutovic 61’), Tomasiak, Piętakiewicz (Drąg 87’).
Śląsk: Błaszczyk – Gec (Białoszewska 83’), Ziemba (Musiałowska 70’), Martyna Buś, Dudziak, Piksa (Marcelina Buś 54’), Sitarz, Sokołowska, Wróblewska (Lewicka 70’), Guzik (Żurek 83’), Jędrzejewska.
Żółte kartki: Paulina Piksa, Daria Sokołowska oraz Anna Rędzia, Dorota Hałatek.
Sędziowała: Paulina Tarczyn.






