2024-10-18

Jacek Magiera przed meczem z Motorem

W sobotni wieczór Śląsk Wrocław powalczy o przełamanie złej passy i pierwszą wygraną w sezonie PKO BP Ekstraklasy. Tym razem Wojskowi udadzą się na teren beniaminka – Motor Lublin. Przed tym spotkaniem głos na konferencji prasowej zabrał Jacek Magiera.

O SYTUACJI KADROWEJ:

Wszyscy są zdrowi. Aleks Petkov też jest brany pod uwagę do meczu. Kadra na mecz jest podana zawodnikom.

O POSTAWIE JAKUBA ŚWIERCZOKA NA TRENINGACH:

Wygląda coraz lepiej. Myślę, że fragment w Poznaniu napawa optymizmem. Widać było utrzymanie przy piłce, chęć gry, pokazywanie się. Kuba dziś nie jest gotowy, aby grać na dużej intensywności przez 90 minut. Z każdym tygodniem i dniem jest tego bliżej. Może być tak, że te 90 wytrzyma, bo pamiętam go z gry o dużą stawkę. Postawiłem mu poprzeczkę wysoko i i mocno na niego liczę.

O GOTOWOŚCI NA GRĘ ADAMA BASSE:

Jeszcze nic się nie zmieniło. Wszystkie dokumenty są już złożone, ale sprawy proceduralne trwają. Trzeba powiedzieć, że Adam Basse to nie jest zawodnik, który będzie naszym piłkarzem podstawowym od momentu, kiedy zostanie zatwierdzony, mimo że taka jest narracja. Jest to zawodnik bardzo młody i nie wymagajmy od niego, że nie grając żadnego meczu w piłce seniorskiej, żeby wyszedł na boisko i od razu pozamiatał tę ligę. Wprowadzenie tego zawodnika do piłki seniorskiej to proces. Myślę, że za dużo o nim mówimy. To melodia przyszłości. Jeśli nadarzy się okazja do wprowadzenia go, to będziemy to robić.

O GRZE BARTOLEWSKIEGO I GERSTENSTEINA:

Wszyscy są zdrowi, kadra na mecz jest podana. Zawodnicy wiedzą, kto jedzie do Lublina. Pojedziemy w 20-osobowym składzie. Część zagra w starciu trzecioligowym. Mają być w gotowości, łapać minuty i rywalizować o miejsce w składzie PKO BP Ekstraklasy.

O DYSPOZYCJI PIOTRA SAMCA-TALARA:

Nie wiem, jak długo będzie trwał powrót do jego pełnej dyspozycji. Pracuje, trenuje, zagrał. Wcześniej nie grał miesiąc, to długo. Kolejna rzecz to to, że nie mieliśmy meczu przez ten czas. Trudno mówić o sprawdzeniu go w rytmie meczowym. Liczę na to, że jako jeden z najważniejszy zawodników poprzedniego sezonu weźmie na siebie ciężar w meczu w Lublinie.

O POSTAWIE JUNIORA EYAMBY:

Mamy wielu nowych zawodników. Na wszystko potrzeba czasu. Zawodnicy poznają mnie, a ja ich. Ta liczba nowych piłkarzy jest duża. Junior dostał szansę i każdy, kto oglądał mecz może sobie odpowiedzieć na pytanie jak ją wykorzystał. To już historia, liczy się to, co będzie w Lublinie. U nas zawsze jest analiza pomeczowa, dyskusja w sztabie i mikrocykl przygotowujący do kolejnego meczu. Na tej podstawie podejmuję decyzję kto wychodzi na kolejny mecz w podstawowym składzie. Dziś nie powiem kto w nim wyjdzie, aby nie ułatwiać zadania przeciwnikowi.

O USTAWIENIU DRUŻYNY:

Chcemy być drużyną, która potrafi grać w ustawieniu z trzema, czterema czy pięcioma obrońcami. Dzisiaj najważniejsze jest wrócić do równowagi, do zwycięstw, co jest najważniejsze. Na podstawie zwycięstwa w meczu można pewne rzeczy wprowadzać i budować. Wtedy jest łatwiej. W momencie, kiedy drużyna ostatni mecz przegrała, najważniejsza jest prostota i nie można też wprowadzać bardzo dużej liczby zmian. Dzisiaj dla mnie bardzo ważne są fundamenty, czyli dobra aura wokół siebie i zawodników, dobra energia, chęć zwycięstwa, mentalność, która ma być na bardzo wysokim poziomie. Jeszcze niedawno ci zawodnicy w meczu z Sankt Gallen byli uznawani za jednych z najlepszych w ostatnich latach, wspaniała drużyna, która walczy jeden za drugiego. Trzeba do tego wrócić. Ważna jest też odwaga i branie na siebie odpowiedzialności na boisku, a nie tylko mówienie o swoich umiejętnościach. To klucz do zwycięstw. Im więcej będziemy mieli takich zawodników, tym większe prawdopodobieństwo, że wygramy.

O ZAWODNIKACH, KTÓRZY MOGĄ ZASTĄPIĆ NAHUELA: 

Po Lechu jeszcze nie ma takiego pewnego zawodnika. Cały czas sprawa jest otwarta, ale nie chciałbym długo czekać, aby lider na tej pozycji się urodził. Odwaga jest najważniejsza. Zawodnik, który jutro wyjdzie na pozycji Nahuela ma ją pokazywać. Jego już nie ma i to już historia. Patrząc na szatnię, mamy kilku zawodników. Oni mają sobie to miejsce wyszarpać i do końca go nie oddać.

O REAKCJI PO MECZU Z LECHEM:

Na pewno denerwuje i irytuje nas to, nie uciekniemy od tego. Wiemy, że ostatnie trzy mecze graliśmy z drużynami, które w ostatnich latach były topowe. Nie mieliśmy od 25 sierpnia meczu u siebie i to też wpłynęło na morale. Trzeba sobie z tym poradzić. Wiem, że jesteśmy w miejscu, które może wprowadzić nerwowość. Takie sytuacje zdarzają się w sporcie i w życiu, to jest sinusoida. Najważniejsza jest normalność, wiara w siebie i ludzi, którzy są dookoła. Takie zaufanie mam, a nowi zawodnicy muszę o nie walczyć. Fajnie jest prowadzić drużynę, która jest na szczycie, ale tak nie jest co roku. To rzeczy, które są w sporcie, i trzeba sobie z tym poradzić. Dla mnie to nie jest żadna nowość.

O TYM, CZY MECZ Z MOTOREM TO IDEALNY MOMENT NA PRZEŁAMANIE: 

Za długo jestem w sporcie, żeby mówić, że ten mecz jest łatwiejszy, a ten trudniejszy. W zeszłym sezonie były mecze, w których mówiono, że remis będzie świetny, a wygrywaliśmy. Podchodźmy do tego z pokorą. Jest przeciwnik, który też chce wygrać. Nie odbierajmy mu ambicji i woli walki. W każdym meczu trzeba wychodzić na ambicji i z chęcią wygranej. Wczorajsze mecze w Pucharze Polski pokazały, jak może się to wszystko potoczyć.

O TYM, CO TRZEBA POPRAWIĆ:

Oczekuję poprawy od każdej formacji. Na pewno potrzebna jest dobra organizacja w grze obronnej, bo od tego się wygrywa spotkania. Więcej będziemy oczekiwać od zadań ofensywnych. W Poznaniu stworzyliśmy sobie tylko jedną okazję, kiedy Kuba Swierczok podał do Jakuba Jezierskiego. To powinien być gol. Determinacja zawodników Lecha doprowadziła do tego, że gol nie padł i trzeba ich za to pochwalić. To była jedna sytuacja. Trzeba tu poprawy. W wielu meczach mieliśmy bardzo dużo okazji, żeby te gole strzelać, ale to już historia. Nie mamy zbyt wielu goli w Ekstraklasie, ale musimy nabierać pewności siebie, odwagi, być może też trochę szaleństwa. Trzeba też większej determinacji.

O ODDANIU PATRICKA OLSENA W TRUDNYM MOMENCIE:

Patrick przez dwa miesiące był kontuzjowany. Dwa razy był blisko zagrania, raz w pucharach, raz w lidze. Uraz mu się jednak odnowił. Nie ma go dziś i nie chcę na ten temat rozmawiać. Poszedł, mamy innych piłkarzy i oni mają wziąć na siebie odpowiedzialność. Budujemy zupełnie inną drużynę. Ona ma się wziąć w garść i sprawić, żeby ta aura była na wyższym poziomie.

O NASTAWIENIU DO OBECNEJ SYTUACJI:

Nie ma frustracji. Jestem już za długo w sporcie. Jestem spokojny. Nie wpłynie to na mnie, na moją ocenę sytuacji, postawę czy relacje. Nie ma to na mnie żadnego wpływu. Inaczej na to wszystko patrzę i inaczej rozumiem z wielu powodów. Wiem też, jak długi jest proces wprowadzania zawodnika, abyśmy się nawzajem poznali. On być może się dziś dziwi w wielu rzeczach, ale zawodnicy, którzy są ze mną półtora roku, patrzą na to normalnie. To jest proces i bardzo się z tego cieszę, bo to nowe doświadczenie. W mediach dużo się dzieje, pojawił się artykuł, że ktoś już jest na moje miejsce, David Balda zabrał głos, z którym w pełni się zgadzam. Z Davidem nie mam żadnych tajemnic, dużo mi mówi, rozmawiamy często. Dzwonili do niego różni menagerowie, oferując różnych trenerów. Najśmieszniejsze, że zadzwonił do niego też menadżer, który dwa dni wcześniej oferował mi zawodnika. Uśmiechamy się w kierunku tych sytuacji i idziemy dalej razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *