Jacek Magiera po zwycięstwie z Lechem
Po odniesionym w bardzo dobrym stylu zwycięstwie nad Lechem Poznań, trener Śląska Wrocław Jacek Magiera odpowiedział na pytania dziennikarzy.
Jacek Magiera: Myślę, że to jak najbardziej zasłużone zwycięstwo Śląska Wrocław. Gratulacje dla zespołu za grę, za determinację. Mecz pod kontrolą w wielu fazach. To, co zakładaliśmy – w pierwszej połowie ustawienie 4231, w drugiej przeszliśmy na bronienie 541. Dobre zmiany, jeśli chodzi o system gry. To, jak zawodnicy radzili sobie z dośrodkowaniami w pole karne. Myślę, że dzisiaj na wyróżnienie zasługuje wielu piłkarzy. W drugiej części na pewno Paluszek, Bejger, Petkov za determinację w walce o górne piłki. MVP meczu i myślę, że kolejki to Erik Expósito. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo punkty były nam bardzo potrzebne. Wcześniej graliśmy dobre mecze, jak z Koroną czy Zagłębiem. Nie zdobywaliśmy jednak punktów. Dzisiaj mamy trzy i jest to podstawa do kolejnego tygodnia, gdzie będziemy się szykować do meczu w Łodzi.
Mieliśmy w głowie po sytuacji z żółtą kartką i kolejnym faulu, aby zmienić Petera Pokornego jeszcze w pierwszej części meczu. Bardziej ze względów taktycznych i w obawie przed bronieniem w dziesięciu bez Petera. Natomiast po analizie wewnątrz sztabu doszliśmy do wniosku, że ta zmiana spowodowałaby to, że mielibyśmy mniej przerw na kolejne zmiany w drugiej części gry. Wytrzymaliśmy do przerwy. Uważam, że Peter jest bardzo dobrym piłkarzem i da temu zespołowi dużo jakości. Szybko złapana żółta kartka rzeczywiście za bardzo wpłynęła na jego postawę. Ale uważam, że to co miał zrobić, to zrobił, jeśli chodzi o założenia taktyczne. Z jakim skutkiem? Być może ten drugi faul był niepotrzebny, ale wydarzyło się to. Oceniam go pozytywnie.
Z Patrykiem Janasikiem jest tak, że zobaczymy jak się obudzi rano. Czy to jest coś poważnego, czy nie. Mam nadzieję, że nie. Natomiast pod koniec meczu łapały go już skurcze. Chciał tej zmiany. Mówiliśmy mu nawet w tej przerwie na wodę: jeżeli będziesz miał skurcze, to połóż się, zrobimy “reanimację”. Wytrzymasz jak najdłużej się da. Ale wszedł za niego żołnierz, Matsenko, który swoją postawą dał dzisiaj bardzo dużo energii zespołowi. Jak na chłopaka, który dzisiaj debiutował i zagrał przez kilka minut, to zrobił na boisko bardzo dużo. Takich zmian oczekuję od zawodników. Jak wejście Paluszka, Rzuchowskiego, później Szwedzika, który strzelił gola, Matsenki i Jastrzembskiego.
Chcemy, żeby Mateusz Żukowski grał na atutach. Na dryblingu, prowadzeniu piłki, na uderzeniu z dystansu. Miał znakomitą okazję do tego, aby na początku meczu skontrować przeciwnika. Szliśmy chyba w przewadze trzech na dwóch. Za daleko odskoczyła mu piłka i poszła strata. Potem dwa strzały, gdzie jeszcze za bardzo się napina. Natomiast ja cały czas powtarzam, że jest to chłopak, którego trzeba odblokować, jeżeli chodzi o głowę. Pracujemy nad tym i da nam sporo jakości. To jest dopiero jego drugi mecz w pierwszym składzie Śląska. Poznaje to, w jaki sposób pracujemy. To, w jaki sposób się z nim komunikujemy. W jaki sposób i co od niego wymagamy. Tak że dajmy mu czas. Jak i każdemu innemu.
Oczywiście, ważne jest to, aby Erik to utrzymał. Wielokrotnie rozmawiamy na temat Erika. Wiemy, że to jest chłopak o dużych umiejętnościach. Że jeżeli będzie dużo i systematycznie pracował, to te efekty przychodzą. Dzisiaj to potwierdził. Wziął odpowiedzialność za zespół, jak kapitan zespołu, którego chcemy. Jesteśmy drużyną i klubem, który w dwóch ostatnich latach bronił się przed spadkiem. Tak jest. Nie oczekujmy dzisiaj, że nagle po dwóch latach nagle będziemy w top 5 czy w top 6. Potrzebujemy wielu zmian na wielu płaszczyznach. I w drużynie, które poczyniliśmy, i w klubie, i w sztabie. Te zmiany też robimy, aby cały zespół się rozwijał. Na to potrzeba czasu, cierpliwości i systematycznej pracy. Zalążkiem tego były dobre spotkania, w których nie było punktów. Chcemy być zespołem, który ma swoją tożsamość. Chcemy, aby Erik był prawdziwym liderem. On bierze tę odpowiedzialność za zespół. To, co teraz jest najistotniejsze, to aby potwierdził to i utrzymał. Nie zatrzymywał się. Dalej szedł w tym kierunku, który jest teraz. Zmieniliśmy model treningu. Trenujemy bardziej intensywnie niż wcześniej. Zawodnicy się adaptują. Widzieliśmy drugą połowę w Kielcach i drugą połowę tutaj, kilka tygodni temu z Zagłębiem. Widzieliśmy drugą połowę w Mielcu. Dzisiaj to wyglądało już zdecydowanie lepiej. Determinacja, bycie razem, pełna kontrola, jeżeli chodzi o poczynania na boisku, do tego dyscyplina taktyczna. To spowodowało, że się wybroniliśmy. Lech? Dzisiaj nie stworzył sobie nie wiadomo jakich okazji do tego, aby strzelić gola. Gola strzelili po rzucie karnym, czyli praktycznie znowu po naszym indywidualnym błędzie, którego można było uniknąć. Ale zapominamy o Lechu, bo za chwilę jest mecz z Widzewem, już w piątek. Dzisiaj jest czas, aby zawodnicy się dobrze zregenerowali. Od jutra zaczynamy przygotowania do meczu. Pracę nad tym, kto wychodzi w podstawowym składzie i kto w ogóle jedzie do Łodzi, żeby grał o punkty.
Manewr ze zmianą ustawienia na piątkę z tyłu chcieliśmy wprowadzić już w meczu z Zagłębiem. Nie zdecydowaliśmy się na niego. Pomni doświadczeń, których nie zrobiliśmy, dzisiaj Alek wszedł na boisko i potwierdził, że to była dobra decyzja. Wiedzieliśmy o jakości Lecha. Wiedzieliśmy, jakich mają piłkarzy. Chcieliśmy w każdym elemencie wybijać ich, jeżeli chodzi o atuty i konsekwentnie bronić. Dzisiaj, może poza jednym czy dwoma wbiegnięciami i wcięciami z drugiej linii, tych okazji do strzelenia gola Lech nie miał. Chcę też powiedzieć, że kluczem do zwycięstwa była dziś kontra. Nie była to dominacja. Nie mieliśmy być nie wiedzieć ile w posiadaniu piłki. Mieliśmy wyprowadzać szybkie ataki i na to się nastawiliśmy. Poświęciliśmy na to cały tydzień. Nie wiedząc o tym, że Lech odpadnie z eliminacji do Ligi Konferencji. Wiedzieliśmy, jak chcemy przygotować się do tego spotkania. Oczywiście, mogliśmy jeszcze więcej przebywać w ataku pozycyjnym na połowie przeciwnika. Ale dziś nie było na to nas stać, bo wybraliśmy inną taktykę i ta taktyka przyniosła efekty w postaci goli i trzech punktów. Z czego się cieszymy? Pierwszy gol po bardzo ładnej akcji i dośrodkowaniu Janasika z lewej strony. Gol Expósito. Drugi gol po stałym fragmencie gry. Jak zrobilibyśmy sobie powtórkę z historii, kiedy Śląsk strzelił ostatniego gola ze stałego fragmentu, to dawno trzeba by kopać w tych archiwach. To kolejny plus. Ostatnia akcja to majstersztyk Erika, który był dwa razy faulowany. Sędzia Marciniak wytrzymał ciśnienie, puścił przywilej i znakomite zachowanie Szwedzika w polu karnym. Patryk dostał informację jak uderzać nad bramkarzem. Nie blokiem, bo Mrozek broni blokiem. Nad nim. To zrobił. Perfekcyjnie.
Do ostatniej chwili czekaliśmy z decyzją czy Burak Ince ma być w kadrze na mecz, czy inny zawodnik. Dyskutowaliśmy i rozpisywaliśmy różne warianty. Dla nas najważniejszy jest pierwszy zespół. Nie patrzymy dzisiaj na zespół rezerw. Słuchałem konferencji prasowej Tomka Łuczywka i trzy czwarte było o drugim zespole. Myślę, że trzeba się spotkać z Michałem Hetelem, żeby poopowiadał o zawodnikach, którzy u niego grają. Nie było dzisiaj Ince, bo przegrał rywalizację. Nie było Zohore, bo nie jest gotowy. Na dzisiaj nie jest zawodnikiem, który jest w treningu pełnym i stuprocentowym, gdzie biega w sprincie na maksymalnej szybkości. My sobie nie możemy pozwolić, żeby na boisko w Ekstraklasie z Lechem Poznań i każdym innym przeciwnikiem wyszedł zawodnik, który nie biega na sto procent w sprincie, tylko na siedemdziesiąt. Czym to się może skończyć? Stratą gola i innymi rzeczami. Najgorsze, co się może zdarzyć – jeżeli on wejdzie na ten sprint maksymalny, to się może zerwać i go nie będziemy mieli miesiąc. To są sprawy, o których rozmawiamy. Zohore jest objęty indywidualną opieką trenera przygotowania motorycznego i fizjoterapeutów. Duża szansa, że będzie brany pod uwagę na mecz z Widzewem. Ale też czy będzie brany pod uwagę, zależy tylko i wyłącznie od niego. Od jego pracy, od jego podejścia do tego, co robi. Jest w reżimie treningowym i ma to utrzymać. Jeżeli to utrzyma, ma duże szanse. Jeżeli się na chwilę zdrzemnie, to może mieć problem, żeby dojść do pełnej sprawności. A jego tylko i wyłącznie w stu procentach zdrowego mając, możemy liczyć na jakość, którą ma ogromną. To mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Kogo nie ma jeszcze? Samca-Talara. Dzisiaj redaktor CANAL+ zapytał mnie czy Samca-Talara nie ma na ławce w ogóle dlatego, że przegrał ze mną w siatkonogę lub nie przyszedł na mecz siatkonogi. Dementuję to. Nie było go, bo trzy dni miał infekcję. Chorobę delikatną. Wczoraj wyszedł na trening. Uważam, że w takim upale, w takiej sytuacji – jest odwodniony, jest osłabiony – byłby “sztuką” na ławce, z której byśmy nie skorzystali. Być może wszedłby na boisko na koniec meczu, ale uznałem, że nie ma sensu w ogóle z niego korzystać. Nie było Lewkota, który przegrał rywalizację. Jak już wracamy do tego meczu drugiej drużyny, na pozycjach sześć i osiem grali Lewkot i Matsenko. Matsenko strzelił dwa gole i wywalczył miejsce na ławce. Bo te mecze też mają pokazać zawodnikom, że walczą o to, aby być w pierwszym zespole.
Okienko transferowe jeszcze chwilę trwa. Jeżeli będzie jakiś złoty strzał, to nie wykluczamy, że coś się może wydarzyć. Natomiast prawdopodobieństwo jest niewielkie. Dlatego będziemy obskakiwać tę rundę tymi zawodnikami, których mamy. Czyli jest Erik i Zohore, który dochodzi do siebie. Może grać na tej pozycji Szwedzik. Może zagrać Mateusz Żukowski, który jako reprezentant młodzieżowej drużyny U17, U18 i U19 grał w ataku, bo go pamiętam z tej pozycji. Ale to jest ostateczność. Liczymy na tę trójkę, którą mamy. Chociaż najbardziej na Erika i Zohore, aby wrócił do pełni zdrowia. Bo Szwedzik może grać jako skrzydłowy i osoba grająca na boku.
Samca-Talara nie widzę w ataku, ale nie zamykam się na to. Czasami pewne sytuacje wychodzą z potrzeby chwili. Wpuszczenie kogoś na jakiś czas na boisko otwiera ci oczy i zaczynasz patrzeć na niego zupełnie inaczej. Ale ja nie pamiętam, żeby Piotrek grał na ataku. Nie pamiętam przynajmniej meczu, w którym powiedziałbym: wow, to jest napastnik. Bardziej na skrzydle.
O obsadzie bramki zadecydowała na pewno obserwacja tego, co się działo w ciągu tygodnia. Każdą decyzję, którą podejmuję, biorę na siebie. Tak samo było w Mielcu. Po tym co się wydarzyło i tam, i tu, można dzisiaj powiedzieć, że być może został popełniony błąd, dawać w tym momencie Kacpra na bramkę. Na dzisiaj mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że numerem jeden w Śląsku Wrocław jest Rafał Leszczyński. Kacper ma sobie z tą sytuacją poradzić. Nikt go tutaj w żaden sposób nie skreśla. Cały czas ma pełne zaufanie, jeżeli chodzi o to, że jest dobrym bramkarzem młodego pokolenia. Ma pracować, dostaje czas na to. Ma być gotowym w razie jakiejś sytuacji, które się zdarzają w trakcie sezonu. Ale powtórzę – numerem jeden w Śląsku jest Rafał Leszczyński.
My pewne rzeczy, które chcemy zmieniać w Śląsku, robimy dodatkowo. Tego nie widać, nie słychać. Ale pracujemy nad tym, żeby zmienić mentalność, nastawienie, podejście. Jednym z celów było to i dalej jest, aby wygrać trzy mecze z rzędu. Drugim celem było to, aby na stadionie pękło dwadzieścia tysięcy. Dzisiaj ta dwudziestka pękła. Chciałbym, żeby średnia widzów na meczach Śląska była właśnie w okolicach dwudziestu tysięcy. Nad tym będziemy pracować systematycznie i konsekwentnie. Jesteśmy otwarci na wszystkie akcje, które trzeba robić w mieście. Aby pobudzić to miasto kibicowsko. Aby pobudzić ludzi do przyjścia i zachęcić ich do tego. Ale zachęcić możemy czym? Zachęcić ich możemy atrakcyjną grą, determinacją, walką. Biciem się na boisku o każdą piłkę z przeciwnikiem. Innej drogi nie ma. I to krok po kroku staramy się robić. Jest grupa ludzi w klubie, z którą mam cały czas systematyczny kontakt. Z którymi rozmawiamy na temat różnych akcji. Ale wiemy, że za tym ma iść wynik sportowy. Jakość sportowa. Tego chcemy. Do Łodzi pojedziemy po punkty. Tutaj nie ma innej opcji. Mamy ten tydzień najbliższy intensywny. Po meczu z Widzewem w środę gramy w Szczecinie. Kończymy ten blok przed przerwą na reprezentację meczem w niedzielę o 12:30 z Jagiellonią Białystok. Tak że przygotowujemy się już od teraz. Nie od jutra, tylko od teraz, do trzech najbliższych meczów, które będą w krótkim odstępie czasu.
Wszyscy widzimy, jak gra Aleks Petkov. Jak się wkomponował, jaką ma energię. Nie mieliśmy też żadnych wątpliwości, żeby Aleks do nas trafił. Oglądaliśmy go z Davidem Baldą kilka razy. Rozmawialiśmy na jego temat dużo i wiedzieliśmy, że to jest zawodnik gotowy od razu do wejścia w pierwszym składzie. Ma to utrzymać. Ma to cały czas potwierdzać. Liczę, że zostanie powołany do reprezentacji Bułgarii, bo to będzie wielka nobilitacja dla niego i także dla klubu. Bo każdy reprezentant to jest coś wspaniałego. Reprezentowanie swojego kraju to rzecz, których za dużo nie ma i trzeba je bardzo szanować. Czy to MVP początku sezonu? Nie chcę powiedzieć, że tak, bo byłoby to krzywdzące też dla innych. Byłoby to krzywdzące dla innych. Na pewno jest solidnym wzmocnieniem, z którego obecności bardzo się cieszymy.
Analizujemy. Odpowiedzialnym za postawę bramkarzy – naszych i przeciwników – jest Maciek Sikorski. Ma takie zadania, aby analizować zarówno grę bramkarzy w ataku, jak i w obronie. Wznowienie gry, budowanie. Paweł Kozub, Tomek Łuczywek, Marcin Dymkowski – to są osoby odpowiedzialne za proces prowadzenia treningów, za w ogóle proces treningowy. Taktykę – defensywną i ofensywną. Za szukanie rozwiązań. W wielu kwestiach, podczas meczu, na boisku i na treningu. Cały czas jesteśmy jednym blokiem, jednym ciałem. Trafi do nas oczywiście trener-analityk. Przyjdzie do nas także trener przygotowania motorycznego. Wszystko przed nami i wszystko w swoim czasie.