Czarni lepsi od Śląska we Wrocławiu

Po nerwowej końcówce Energa Icon Sea Czarni Słupsk pokonali WKS Śląsk Wrocław 85:82. Dla gości to piąte zwycięstwo z rzędu, natomiast dla Trójkolorowych 12. porażka w tym sezonie.
Spotkanie rozpoczęło się optymistycznie dla wrocławian, który rozpoczęli od skutecznych akcji De’Jona Davisa, dających 5:0 na start. Szybko jednak słupszczanie wrócili do tego meczu dzięki świetnemu w tym meczu Lorenowi Jacksonowi oraz Michałowi Nowakowskiemu. W międzyczasie na parkiecie po raz pierwszy po powrocie do Wrocławia zameldował się Jakub Nizioł. Rozpoczął swój występ od przechwytu, z którego jednak nie udało się zdobyć punktów. Swoje pierwsze oczka wpisał na swoje konto po dwóch trafieniach z linii rzutów wolnych na półtorej minuty przed końcem kwarty. Ta skończyła się niewielkim prowadzeniem gości 20:17.
Druga partia to jeszcze bardziej wyrównany pojedynek i pogoń Śląska za uciekającymi na 2-3 punkty Czarnymi. Wtedy goście wrzucili kolejny bieg odjeżdżając na siedem oczek i o przerwę poprosił trener Aleksandar Jonchevski. Ta przyniosła określony rezultat w postaci trafienia zza łuku Adama Waczyńskiego, a także akcji Jeremiego Senglina dających remis. W kolejnych momentach zawodnicy trenera Stelmahersa próbowali odskoczyć na pięć oczek, ale trójka Ajdina Penavy i Justina Robinsona, a także trafienie z półdystansu Senglina wyprowadziło WKS na prowadzenie. Na to skutecznie odpowiedział Jackson, który po pierwszej połowie miał aż 22 punkty w swoim dorobku, a na tablicy widniał rezultat +1 dla Czarno-czerwonych.
Po powrocie na parkiet sprawy w swoje ręce wziął Emmanuel Nzekwesi na spółkę z MaCio Teague’em. Amerykanin dobrze penetrował strefę podkoszową, a także półdystans. Holender natomiast królował nad obręczami, pakując piłkę z góry aż czterokrotnie. W końcowych minutach tej odsłony to także bardzo dobre akcję Jakuba Nizioła, a na dziesięciopunktowe prowadzenie Śląska wyprowadził wcześniej wspomniany Nzekwesi trafiając zza linii 6,75m. Przed ostatnimi 10 minutami mieliśmy wynik 67:57 dla WKS-u.
Szybkie dwie trójki słupszczan na początku czwartej kwarty jednak ostudziły werwę kibiców w Hali Orbita. Błyskawicznie grę zatrzymał macedoński szkoleniowiec. Po przerwie trzypunktowymi zdobyczami wymieniły się obie ekipy. Następnie rzuty wolne wykorzystał Manjgafić, a w odpowiedzi akcję 2+1 wykorzystał „Manu”. Bardzo dobrze czująca się w tym spotkaniu za łukiem drużyna Czarnych skorzystała z niepilnowanych pozycji, a po celnym lay-upie Michała Nowakowskiego z przewagi nie zostało już nic. Wówczas nerwy na wodzy utrzymał niewidoczny w tym starciu Alex Stein dając kolejne trafienie z dystansu, na które odpowiedział Ajdin Penava zdobyczą spod obręczy. Na minutę przed końcem dzięki Adamowi Waczyńskiemu strata wynosiła jeden punkt. Po zbiórce w obronie faulowany MaCio Teague wykorzystał rzuty wolne i wynik wskazywał 82:81 dla Śląska. Po dobrze rozrysowanej akcji przez trenera Stelmahersa Quincy Ford trafił z półdystansu i coach Trójkolorowych poprosił o przerwę, by przenieść piłkę na pole ataku. Następnie złe wybicie Teague’a, błąd połowy Adama Waczyńskiego i trzeba było szybko faulować. Dwa wolne wykorzystał Stein, a MaCio nie trafił ostatniego rzutu, przez co to goście cieszyli się ze zwycięstwa.
Najlepszymi graczami Trójkolorowych byli Emmanuel Nzekwesi (25 pkt., 9 zb.), De’Jon Davis (11 pkt., 3 as.) i Jakub Nizioł (10 pkt.). Wśród Czarnych wyróżniali się Loren Jackson (27 pkt., 4 zb., 4 as.), Michał Nowakowski (16 pkt., 4 zb.) oraz Alex Stein (13 pkt., 3 zb.).
Kolejne spotkanie WKS rozegra 14 kwietnia. Do Hali Orbita przyjedzie PGE Spójnia Stargard.