Cenny remis Śląska!
Debiut Michała Hetela na ławce trenerskiej Śląska Wrocław można uznać za udany! WKS po dobrym meczu zremisował z Jagiellonią na jej terenie 2:2. Bramki dla zielono-biało-czerwonych zdobyli Arnau Ortiz oraz Jakub Jezierski.
Śląsk szybko rzucił się na rywala i już w 36. sekundzie oddał pierwszy strzał na bramkę rywala. Wcześniej dobry pressing zastosował Piotr Samiec-Talar, a WKS szybko zagościł w polu karnym Jagi. Chwilę później nasz kapitan spróbował ponownie, lecz strzał został zablokowany.
Na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy długo czekać. Jesus Imaz podprowadził sobie piłkę pod same pole karne Śląska i nie mając partnerów do odegrania, postanowił samemu posłać mocne uderzenie w kierunku bramki Leszczyńskiego. Nasz golkiper zachował czujność i sparował piłkę na rzut różny.
Pierwszy kwadrans spotkania mógł się zamknąć wręcz idealnie dla Śląska. Peter Pokorny otrzymał od rywala prezent w postaci podania wprost pod nogi. Słowak natychmiast wypatrzył pędzącego na lewej stronie Mateusza Żukowskiego i posłał do niego podanie prostopadłe. „Żuko” zachował się niczym rasowy snajper i sprytnym strzałem po krótkim rogu zaskoczył Abramowicza. Piłka przeleciała pod bramkarzem Jagi, odbiła się od słupka i do pustej bramki formalności zdawał się dopełnić Petr Schwarz. Niestety, pomocnik WKS-u przy tej dobitce znajdował się na pozycji spalonej.
W 21. minucie Jesus Imaz ponownie próbował zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego mocnym uderzeniem z dystansu. Sytuacja analogiczna, jak ta z początku spotkania – nasz bramkarz sparował uderzenie, a rzut rożny nie przyniósł gospodarzom żadnych korzyści.
Już chwilę później Jagiellonia mogła wyjść na prowadzenie. Nieodpowiedzialnie przed własnym polem karnym zachował się Peter Pokorny, czego efektem była strata piłki. Ta natychmiastowo powędrowała w pole karne WKS-u i wycofujące zagranie do Imaza mogło zakończyć się golem. Na szczęście piłka niefortunnie odbiła się od nóg Hiszpana i opuściła plac gry.
Kreowane szanse i coraz częściej stwarzane dogodne sytuacje przez Śląsk w końcu znalazły swój rezultat w postaci gola na 1:0! Wszystko zaczęło się od rozpoczęcia od własnej bramki przez Rafała Leszczyńskiego. Dalekie zagranie prosto na Szotę trafiło po wymianie podań pod nogi Baluty. Rumuński pomocnik wypatrzył Żukowskiego, który kapitalnie wykorzystał swoją tężyznę, aby ochornić piłlkę przed obrońcą Jagielloni i wyciągnąć go sprzed linii defensywnej. Pojawiła się luka, w którą wbiegł Arnau Ortiz. Hiszpan otrzymał podanie od Żukowskiego i zabawił się w polu karnym. Zagrał do Samca-Talara, otrzymał piłkę zwrotną, a następnie fenomenalnym technicznym strzałem prosto w okienko pozostawił Abramowicza bez szans na interwencję! Co za akcja, co za gol!
Niestety radość z prowadzenia trwała krótko. Dokładnie pięć minut. Adrian Dieguez wyprowadził piłkę ze środka obrony i ładnym podaniem znalazł wbiegającego w pole karne skrzydłowego Jagiellonii. Ten powtórzył próbę z jednej z wcześniejszych akcji i tym razem nie znalazł Imaza, a Diaby’ego Fadigę. Napastnik Jagi niskim mierzonym strzałem w prawy róg bramki pokonał Leszczyńskiego.
Choć pierwsze minuty drugiej połowy należały do Jagiellonii, wrocławianie szybko się otrząsnęli i ruszyli z kolejnymi atakami. Jedną z nich była indywidualna akcja Samca-Talara z 52. minuty. Skrzydłowy dzięki swojej technice zrobił sobie dużo miejsca na dośrodkowanie. Znalazł nim Arnau Ortiza, który tego wieczoru miał tzw. ciąg na bramkę. Widać to było w tej akcji. Hiszpan z powietrza uderzył na bramkę, ale dobrze zachował się Abramowicz. Jeszcze dobijać próbował Pokorny, ale jego uderzenie skończyło się tylko rzutem rożnym.
W 58. minucie Śląsk mógł ponownie wyjść na prowadzenie. Mateusz Żukowski najpierw kapitalnie przecisnął się między zawodnikami w żółto-czerwonych koszulkach, pomknął z akcją, aby później minimalnie spóźnić się z podaniem do Piotra Samca-Talara. Mimo że „Sami” wykorzystał sytuację sam na sam, jego gol nie mógł zostać uznany.
Chwilę później dwukrotnie obserwowaliśmy podobną sytuację, ale tym razem z zamianą wykonawców. To Samiec-Talar szukał podaniami prostopadłymi Żukowskiego. Ten, grający tego wieczoru na pozycji napastnika, dochodził do sytuacji, ale raz uderzył niecelnie, a przy drugiej próbie zbyt lekko, aby zagrozić bramce Jagiellonii.
Niestety intensywność w grze Śląska spadała wraz z upływem minut. Okres lepszej gry Jagiellonii został przez nich zwieńczony golem. Nie pierwszy raz w dzisiejszym spotkaniu oglądaliśmy wycofanie piłki przez skrzydłowego w głąb pola karnego i już po raz drugi takie rozegranie przyniosło korzyść. Jesus Imaz był tam, gdzie być powinien i wymierzonym strzałem nie dał szans Leszczyńskiemu. Jagiellonia wyszła na prowadzenie.
Już po upływie 80. minuty Śląsk stworzył sobie bardzo dobrą okazję na wyrównanie. Piotr Samiec-Talar długo operował piłką pod polem karnym Jagiellonii i w końcu miękko zagrał w pole karne do Żukowskiego. Ten efektownie odegrał piłkę do Jezierskiego i nasz młodzieżowiec uderzył z całej siły, ale prosto w bramkarza Jagiellonii.
Na szczęście Kuba szybko zrehabilitował się za niewykorzystaną sytuację! Po indywidualnej akcji Jaspera piłka niemal stanęła w powietrzu. Zrobił się tłok na 5. metrze od bramki Abramowicza, a najlepiej do spadającej futbolówki wyskoczył właśnie Jakub Jezierski! Pomocnik po wejściu z ławki uratował cenny remis na terenie mistrza Polski, jednocześnie samemu zdobywając swoją premierową bramkę w pierwszej drużynie!
Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 2:2 (1:1)
0:1 Arnau Ortiz 34’
1:1 Lamine Diaby Fadiga 39’
2:1 Jesus Imaz 70’
2:2 Jakub Jezierski 88′
Jagiellonia: Abramowicz – Nene (Nguiamba 65’), Diaby Fadiga, Imaz, Kubicki (Listkowski 65’), Dieguez, Churlinov (Stojinović 87’), Kovacik, Moutinho (Polak 47’), Skrzypczak, Hansen (Villar 65’)
Śląsk: Leszczyński — Paluszek, Szota (Matsenko 78’), Bejger, Petkov, Samiec-Talar, Pokorny, Schwarz, Ortiz (67’ Jasper), Baluta (Jezierski 78’), Żukowski
Żółte kartki: Pokorny (Śląsk)
Sędziował: Karol Arys (Szczecin