Bez punktów w Wielką Sobotę

W meczu 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z GKS-em Katowice 0:2.
Trener Ante Simundza chwalił zespół za postawę w ostatnim spotkaniu w Krakowie, więc zdecydował się niemalże na to samo zestawienie, co w ubiegłym tygodniu. Niemalże, gdyż nieobecnego kapitana Petra Schwarza zastąpił Tudor Baluta, a opaskę tymczasowo przejął Serafin Szota. Warto też nadmienić, że problemy zdrowotne pokonał Aleksander Paluszek, który po dłuższej przerwie powrócił do kadry meczowej. Wrocławianie stali przed bardzo ważnym spotkaniem, bo zwycięstwo mogło pozwolić im choć na chwilę opuścić strefę spadkową.
W pierwszych minutach w poczynaniach obu zespołów można było dostrzec sporo nerwowości. Sporo błędnych decyzji i niedokładności przełożyło się na to, że spotkanie było mocno rwane, a w kreowaniu akcji brakowało płynności. Częściej przy piłce byli przyjezdni, ale nie potrafili przełożyć tego na poważne zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Rafała Leszczyńskiego.
Ale im dłużej trwał mecz, tym pod naszą bramką było coraz bardziej niebezpiecznie. W 19. minucie po dośrodkowaniu piłki w pole karne Aleks Petkov niefortunnie umieścił piłkę we własnej siatce i katowiczanie mogli cieszyć się z prowadzenia. GKS szedł za ciosem i szukał kolejnych okazji. Najlepszą miał Sebastian Bergier, ale fantastycznym refleksem wykazał się Leszczyński, który zdołał zbić jego strzał i oddalił zagrożenie. To było naprawdę ostatnie ostrzeżenie – jeśli Śląsk chciał wygrać, musiał zacząć grać o wiele lepiej niż dotychczas.
Przyszedł w końcu czas na zagrożenie ze strony wrocławian. W 26. minucie Mateusz Żukowski dobrze dograł z rzutu rożnego, Matsenko zgrał w piłkę w kierunku Petkova, ten miał naprawdę dobrą okazję, lecz niestety jego strzał wylądował na jednym z obrońcy GKS-u. To był ten moment i trzeba było pójść za ciosem. Naprawdę niewiele brakowało, a na tablicy wyników ponownie widniałby remis. Kilka minut później sprytnie piętą w polu karnym próbował Assad Al Hamlawi. Reprezentant Palestyny był blisko szczęścia, lecz zabrakło odrobinę precyzji.

GKS nie zamierzał jednak poprzestawać na jednej bramce. Podopieczni trenera Rafała Góraka stwarzali zagrożenie i w 43. minucie zdołali podwyższyć prowadzenie. Bardzo dobrze bity stały fragment gry wykorzystał Oskar Repka. 26-latek wyszedł w powietrze i precyzyjnym uderzeniem głową nie dał najmniejszych szans Leszczyńskiemu. Śląsk miał chwilę później okazję na złapanie kontaktu, niemniej w genialnej sytuacji pomylił się Arnau Ortiz. Pierwsza połowa zakończyła się ogromnym rozczarowaniem. Po przerwie gra WKS-u musiała ulec znacznej poprawie.
Po zmianie stron to Śląsk był drużyną, która częściej była przy piłce. Trójkolorowi szukali szansy na przeforsowanie muru stworzonego przez przyjezdnych, lecz nie było to wcale łatwe zadanie. Defensywna organizacja gry katowiczan stała na naprawdę wysokim poziomie. Bliski szczęścia raz był kapitan – Serafin Szota. Jego uderzenie niestety jednak minęło cel.
W 60. minucie trener Ante Simundza zdecydował się na potrójną zmianę z nadzieją, że to odmieni oblicze gry jego zespołu. Na boisku pojawili się Piotr Samiec-Talar, Burak Ince i Tommaso Guercio, którzy zastąpili Tudora Balutę, Jose Pozo oraz Yehora Matsenkę. Dziesięć minut później na boisko wszedł Henrik Udahl. Gra trochę się ożywiła, a szansę miał znowu Ortiz, który został świetnie obsłużony przez Petkova. Hiszpan uderzył niestety źle i niecelnie.
Śląsk próbował, szukał swoich szans na chociażby remis, ale niestety ostatecznie przegrywa z GKS-em 0:2. Szansa na rehabilitację już w nadchodzący piątek. Wtedy wrocławianie na wyjeździe zagrają z Rakowem Częstochowa.
Śląsk – GKS 0:2 (0:2)
Bramki:
0:1: 19′ A. Petkov (bramka samobójcza)
0:2: 43′ O. Repka
Śląsk: Leszczyński – Szota, Petkov, Pozo (60′ Ince), Al Hamlawi (70′ Udahl), Ortiz, Baluta (60′ Samiec-Talar), Żukowski, Llinares, Jezierski, Matsenko (60′ Guercio)
GKS: Kudła – Jędrych, Repka, Klemenz, Bergier (64′ Szymczak), Galan (70′ Gruszkowski), Błąd (64′ Drachal), Wasielewski (86′ Marzec), Nowak, Czerwiński (64′ Kuusk), Kowalczyk
Sędzia: Yusuke Araki
Żółte kartki: Bergier, Kowalczyk, Kudła
Widzów: 20890.