Bez celnych strzałów meczu się nie wygra. Legia – Śląsk 2:0


Śląsk Wrocław będzie musiał jeszcze poczekać na kolejne zwycięstwo w Warszawie. Legia wygrała dzisiejsze spotkanie 2:0 i odskoczyła reszcie stawki w walce o mistrzostwo Polski. Śląsk zawiódł dzisiaj zwłaszcza w ofensywie, nie notując ani jednego celnego strzału na bramkę Radosława Majeckiego.
Dzisiejszy pojedynek pomiędzy Legią Warszawa a Śląskiem Wrocław uznawany był za hitowe starcie 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy bez wskazania faworyta. W poprzednich dwóch starciach mieliśmy remis 0:0 w Warszawie i wygraną Legii 3:0 we Wrocławiu.
Na początku meczu widzieliśmy na murawie sporo wzajemnego respektu i dużo zachowawczej gry. W pierwszym kwadransie spotkania Legia próbowała narzucić Śląskowi swój styl gry, jednak podopieczni Vitezslava Lavicki umiejętnie przerywali akcje gospodarzy. Skupiony na grze obronnej Śląsk w 16. minucie mógł stracić bramkę. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Paweł Wszołek wprost do Valeriana Gvilii. Na szczęście dla wrocławian Gruzin uderzył za lekko i piłkę złapał Matus Putnocky. Pięć minut później to Śląsk doszedł do dobrej sytuacji. Michał Chrapek posłał znakomitą piłkę do Erika Exposito, który zamiast próbować strzelać z około 16 metra, podjął decyzję o dryblingu, przez co akcja spaliła na panewce.
W 32. minucie trener gospodarzy Aleksandar Vukovic musiał dokonać pierwszej roszady w swoim zespole. Kontuzjowanego Jose Kante zastąpił Tomas Pekhart. Legia miała optyczną przewagę, co zdołała udokumentować w 35. minucie meczu. Valerian Gvilia po raz kolejny dostał piłkę w pole bramkowe Śląska i niestety tym razem Matus Putnocky skapitulował. Sytuację próbował ratować jeszcze wślizgiem Lubambo Musona, ale Gruzin uderzył pewnie obok bramkarza Śląska i to Legia wyszła na prowadzenie.
W pierwszej połowie wrocławianie grali dobre spotkanie, jednak brakowało akcji pod bramką Majeckiego, co potwierdzają tylko 2 niecelne strzały po stronie Śląska. Podopieczni Lavicki wyszli od pierwszych minut bez strachu i grali swój mecz, ale to Legia w 35. minucie za sprawą Valeriana Gvilii wyszła na prowadzenie, którego nie oddała do końca pierwszej części meczu.
Kibice Śląska z optymizmem czekali na rozpoczęcie drugiej połowy w Warszawie. Niestety chwilę po wznowieniu gry stało się to, co najgorsze. W 54. minucie spotkania Legia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Tym razem Tomas Pekhart celnym dograniem obsłużył Valeriana Gvilię, a Gruzin po raz drugi w dzisiejszym meczu pokonał Matusa Putnockiego. Szybko na boiskowe wydarzenia zareagował Vitezslav Lavicka, który w 59. minucie wpuścił na murawę Roberta Picha w zamian za Raicevicia.
Wrocławianie w dalszym ciągu nie potrafili jednak znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy Legii, a jedyną okazję na zdobycie gola miał Krzysztof Mączyński w 72. minucie spotkania, jednak jego strzał zablokował jeden z obrońców gospodarzy. Trzy minuty później nadzieje Śląska na dobry rezultat w dzisiejszym meczu zgasły. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został środkowy pomocnik Wojskowych, Diego Zivulić.
Do końca spotkania Legia kontrolowała przebieg meczu i nieco zwolniła swoją grę. Wynik nie uległ już zmianie i to gospodarze po raz drugi w tym sezonie cieszyli się z wygranej w rywalizacji ze Śląskiem. Wrocławianie nie mieli dzisiaj atutów z przodu, czego potwierdzeniem jest liczba “0” po stronie celnych strzałów drużyny prowadzonej przez Vitezslava Lavicke.
W hitowym starciu 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z liderem tabeli, Legią Warszawa. Porażka w dzisiejszym meczu powoduje, że przed następną serią gier wrocławianie spadną z podium i będą na 4. miejscu w tabeli rozgrywek ze stratą trzech punktów do zajmującego trzecie miejsce Lecha Poznań.
Śląsk będzie miał bardzo szybko okazję do rehabilitacji. Już w czwartek (25 czerwca) na Stadionie Wrocław wrocławianie podejmą Cracovię Kraków w ramach 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Legia Warszawa-Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
35′, 54‘ Valerian Gvilia
Legia: Majecki-Karbownik, Lewczuk, Jędrzejczyk, Vesović (46′ Stolarski), Luquinhas, Antolić (74′ Slisz), Martins, Gvilia, Wszołek, Kante (32′ Pekhart).
Śląsk: Putnocky- Stiglec, Tamas, Puerto, Musonda, Mączyński, Zivulić, Chrapek (74′ Gąska), Raicević (59′ Pich), Płacheta (80′ Bergier), Exposito.

